Kiedyś w takich przypadkach plamy dyskretnie usuwało się chusteczką do nosa, bo miało się ją przy sobie. Teraz do nosa ma się rękaw, którym można także wyczyścić plamę. Krótki filmik o tej marynarkowej przygodzie posła PO pokazała TVN. Temat chwycił. Szef Solidarnej Polski z miną świetlicowego Bustera Keatona powiedział, że skoro Niesiołowski wszystkim zaleca szczaw, widocznie sam najadł się go za dużo i musiał czyścić ubranie. Dobry jest ten Ziobro, pomyślałem, szkoda go na jedną marynarkę. A on jakby to wyczuł i dwa dni później oświadczył mieszkańcom Lublina, że w Polsce trzeba zmienić nie tylko władzę, ale także konstytucję z 1997 r., bo to był zgniły kompromis.
Władza wykonawcza powinna należeć do prezydenta, czyli instytucji darzonej największym zaufaniem – perorował Ziobro. Uważa on, że premier się nie sprawdza. Nie tylko Tusk, ale w ogóle to stanowisko. Ziobro mówi oczywiście we własnym interesie, bo na bycie premierem nie ma żadnych szans. Celuje więc wyżej – tam, gdzie myśli, że ma. Proponuje, by Polacy mogli wybierać „konkretnego człowieka” i „program powiązany z jego wizją sprawowania władzy”. Marzy mu się, że tym człowiekiem jakimś cudem będzie właśnie on, Zbigniew Ziobro. No, to teraz przynajmniej wiemy, że dwuprocentowemu w sondażach szefowi SP śni się Pałac Prezydencki i „zasadniczy remont polskiego państwa”. Remont państwa już Ziobro przeprowadzał jako minister sprawiedliwości. Kręcił wtedy filmiki ze skuwania kajdankami lekarzy, a wolność obywatelska siedziała zakneblowana w kącie.
„Pan jest postrzegany, mimo swojej orientacji, jako miła osoba” – zauważyła koleżanka Ziobry Beata Kempa podczas rozmowy z Robertem Biedroniem.