Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Dwoje na huśtawce

Dziwne dzieje państwa Rokitów

Ślub Jana i Nelly Rokitów, Kraków, 1994 r. Ślub Jana i Nelly Rokitów, Kraków, 1994 r. Adam Golec / Agencja Gazeta
Rokitowie byli najsłynniejszym politycznym małżeństwem III RP. Teraz są obiektem żartów, a często i brutalnych kpin. Znajomi Rokitów zastanawiają się, na ile życiowy dołek Jana jest wynikiem intryg wrogów, ile w tym winy jego samego, a jaka jest rola związku z Nelly.
Najgorsze może jest to, że w sferze publicznej, kwestionując ostatnio wyroki sądowe, Rokita zaprzeczył swojemu wizerunkowi państwowca, a krytykując stan państwa, zanegował także swoją długoletnią pracę.Jan Kucharzyk/DDTVN/East News Najgorsze może jest to, że w sferze publicznej, kwestionując ostatnio wyroki sądowe, Rokita zaprzeczył swojemu wizerunkowi państwowca, a krytykując stan państwa, zanegował także swoją długoletnią pracę.

On już we wczesnej młodości na pytanie o hobby odpowiadał bez wahania: polityka. I faktycznie: w 1989 r. jako 29-latek został posłem i rychło zaczął być uznawany za wielką nadzieję sceny publicznej i najzdolniejsze „zwierzę polityczne”. Za jego patrona uchodził sam Bronisław Geremek. Rokita był szefem Urzędu Rady Ministrów, a de facto szarą eminencją rządu Hanny Suchockiej. Zajmował się trudnymi reformami: podziału administracyjnego i samorządów. Zasiadał w kolejnych składach parlamentu, zawsze będąc wpływową postacią ugrupowań, do których po kolei należał. Wymieniano go jako pewnego kandydata na premiera, a nawet prezydenta RP.

Ona do polityki trafiła przez niego. I też osiągnęła całkiem wysoką pozycję: była przewodniczącą Europejskiej Ligi Kobiet, doradcą głowy państwa, a w końcu, choć jest Niemką, została posłanką w parlamencie RP. I zyskała status zapraszanej do telewizji i kolorowych magazynów celebrytki.

Dziś oboje są poza główną sceną. Sporo czasu spędzają poza krajem. On należy do ostrych krytyków Tuska, Platformy i całej polskiej polityki. Ścigany – jak twierdzi – przez komornika (o nieokreśloną do końca kwotę) sugeruje, iż rozważa emigrację.

Czy to okrutna polityka ich wypluła, czy oni sami się z niej wyprowadzili? Nawet wielu dobrych przyjaciół Rokitów przyznaje, że bez dawki psychologizowania na to pytanie się nie odpowie. Często wnioski są przykre, więc niektórzy godzą się na rozmowę anonimowo.

Ach, co to był za ślub

26 lipca 1994 r., krakowska bazylika ojców dominikanów, modna wśród tutejszej młodej inteligencji. Pan młody występuje w czarnym garniturze i białej muszce, pani młoda – w białym kostiumiku i kapeluszu z koronkami. Wielu spośród gości to postaci publiczne. Gratulacje składają Bartłomiej Sienkiewicz, Konstanty Miodowicz, nie licząc innych aktywistów dawnej opozycji.

Polityka 25.2013 (2912) z dnia 18.06.2013; Temat tygodnia; s. 12
Oryginalny tytuł tekstu: "Dwoje na huśtawce"
Reklama