Gryzonie buszują po ulicach nawet w dzień. To jeden z najbardziej niepokojących objawów. Zwykle bowiem szczury schodzą człowiekowi z drogi, z ukrycia wychodzą dopiero nocą. W dzień stają się widoczne, gdy jest ich już tak dużo, że zaczynają mieć kłopot ze zdobyciem pożywienia. – Każdy zdeterminowany gryzoń, którego uda nam się zobaczyć, oznacza, że w ukryciu zostały setki jego pobratymców – twierdzi prof. Stanisław Ignatowicz z SGGW w Warszawie.
W warszawskim Miasteczku Wilanów gryzoni jest szczególnie dużo. – Niektórzy mieszkańcy myślą, że to lemingi – mówi znany dziennikarz, który żałuje, że się tam przeprowadził. Szczury lubią wodę, kusi je miejscowe jeziorko i zbyt rzadko opróżniane śmietniki. Lubią też ludzi, chcą żyć w ich sąsiedztwie. Opanowały warszawską Starówkę. Masowo zasiedliły kanały, czują się w nich znakomicie. Podobnie jak w Krakowie. Wrocław nie radzi sobie ze szczurami od lat, paradują po miejscowym rynku.
We Wrocławiu firmę deratyzacyjną wezwała rozhisteryzowana kobieta, na którą szczur wyszedł z sedesu w jej własnym mieszkaniu. To częste zjawisko…
Cały artykuł Joanny Solskiej mogą Państwo przeczytać w aktualnym numerze POLITYKI – dostępnym w kioskach, na iPadzie, Kindlu i w Polityce Cyfrowej.