Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Bójka rządu z kibolami

Rządowy plan walki z kibolami

Rządowy plan walki z kibolami powstał na chybcika i na użytek publiczności. Co najgorsze, zawiera dość dziwne i groźne tezy.

Mocna ekipa w składzie: premier, ministrowie spraw wewnętrznych oraz sprawiedliwości i przedstawiciel prokuratury szumnie ogłosiła nową taktykę w bitwie z piłkarskim kibolstwem. Niestety, widać, że plan powstał na chybcika i głównie na użytek publiczności.

Przy okazji zawiera tezy, by tak rzec, dziwne. Z rządowych uwag zasadna wydaje się tylko jedna – ta o szafowaniu przez sądy instytucją zawieszania kary chuliganom. Nie od dziś wiadomo, że przy tego rodzaju przestępstwach kluczową rolę gra szybkość i nieuchronność kary – a akurat w środowiskach kibolskich sankcja „w zawiasach” nie jest traktowana poważnie. Uchodzi nawet za dowód słabości sądów, prokuratury i policji, czy wręcz powód do kpin z wymiaru sprawiedliwości.

Jednak już straszenie, że w kodeksie karnym pojawią się nowe regulacje dotyczące typów przestępczości, które często mają miejsce w środowisku kiboli, jest nieporozumieniem. Wystarczyłoby egzekwować istniejące przepisy – nie tylko te o pobiciach czy chuligaństwie, ale też częstego w kibolskiej branży handlu narkotykami, używania niebezpiecznych narzędzi czy wzywania do nienawiści na tle rasowym bądź propagowania antysemityzmu.

Tymczasem niektórzy prokuratorzy i sędziowie wdają się dziś w tych przypadkach w sofistyczne deliberacje – a to z oportunizmu i tchórzostwa, a to dlatego, że tak naprawdę podzielają narodowe obsesje podejrzanych bądź oskarżonych.

Znamienne nadto, że lubujący się w filozoficznych dywagacjach minister Bartłomiej Sienkiewicz wywodził tym razem, że istota problemu tkwi w zwykłym bandytyzmie, nie zaś w „środowiskach kibicowskich”. Tymczasem nie jest chyba przypadkiem, że to tzw. kluby kibica (czy inne „wiary” bądź stowarzyszenia) bronią swoich najbrutalniejszych członków.

Reklama