Każdy z polityków ma swoje poważne problemy, nad którymi łamie sobie głowę, te zastane i te, które już wyłaniają się z mgły. Spróbujmy przyjrzeć się niektórym dolegliwościom.
Prezydent Bronisław Komorowski. Dla niego najważniejsze będzie nieustanne odnajdywanie właściwej odległości od i do Platformy Obywatelskiej. Dylemat jest taki: jak umiejętnie dystansować się od tracącej popularność Platformy, aby nie zarazić się jej przypadłościami, ale jednocześnie nie stracić wiarygodności. Musi też myśleć o wariancie awaryjnym, kiedy Platforma nadal będzie się zapadać i zajęta walką o własne życie nie będzie mogła mu specjalnie pomóc w reelekcji. Może się okazać konieczne budowanie własnego politycznego obozu i machiny promocyjnej.
Jeśli prezydenta coś pobudzi do większej aktywności, to zdaje się, jak zawsze, wojsko, którego zresztą jest konstytucyjnym zwierzchnikiem, a kiedyś był przecież ministrem obrony narodowej. To słychać we wszystkich okolicznościowych przemowach prezydenta, ostatnio 15 sierpnia, kiedy zapowiedział powrót polskiej armii do kraju i niepodejmowanie nowych zagranicznych misji. Wzbudziło to spore kontrowersje i zarzut, że w sytuacji, kiedy prezydent Obama zdaje się porzucać politykę resetu wobec Rosji, Polska decyduje się na antyamerykański, izolacjonistyczny w wymowie gest. Wygląda też na to, że prezydent Komorowski gotów jest na jakąś poważniejszą batalię z rządem i przede wszystkim z ministrem Rostowskim w obronie wysokości nakładów na wojsko w przyszłorocznym budżecie; to może być źródło dużych napięć.
Premier Donald Tusk. Co tu dużo mówić, wiosnę i lato miał Tusk fatalne.