Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Prawo do jazdy

Proponujemy: prawo jazdy – zdawać po ludzku

Marcin Łukaszewicz / Forum
Nowy system egzaminowania kierowców się nie sprawdził. Mamy dziś chaos, który w ogóle odstrasza od zdawania egzaminu na prawo jazdy. Jacek Balkan proponuje radykalną zmianę: nakładamy na prywatne samochody znak „L” i uczymy się nawzajem!

Kilkanaście lat temu egzamin na prawo jazdy doskonale ćwiczył pamięć. By pomyślnie przejść część teoretyczną, wystarczyło przeanalizować bazę pytań i w zależności od wylosowanego zestawu, zaznaczyć kratki w odpowiedniej kolejności A, C, B, A itd. Plac manewrowy wymagał tylko nieco umiejętności, za to dużo więcej sprytu. Podczas parkowania prostopadłego trzeba było zacząć kręcić kierownicą w chwili, gdy kij od szczotki włożony w otwór wyznaczającego miejsce pachołka pojawił się z lewej strony tylnej szyby. Gdy pojawił się w miejscu mocowania wycieraczki, wystarczyło wyprostować koła, by po chwili wyruszyć z egzaminatorem „na miasto”.

Nie przekraczaj dozwolonej prędkości, nie jedź lewym pasem, jeśli prawy jest wolny. Przepuszczaj tych, którzy mają pierwszeństwo, i nie hamuj zbyt gwałtownie, powtarzał przed egzaminem instruktor. Udało się, dwa tygodnie później odebrałem kartonik ze swoim zdjęciem.

Dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że owszem, znam przepisy, potrafię płynnie ruszyć bez zdławienia silnika, ale czy naprawdę potrafię jeździć? Każde nowe miejsce wymagało zastanowienia, co zrobić, by przejechać bezpiecznie. Często trwało to nieco dłużej niż cierpliwość innych kierowców…


Cały artykuł Jacka Balkana w najnowszym numerze POLITYKI –
 dostępnym w kioskach, w wydaniach na iPadzie, Kindle i w Polityce Cyfrowej.

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną