Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Nieodpowiedzialność kosztuje

KE skarży Polskę za in vitro

Komisja Europejska straciła cierpliwość do Polski i pozywa nas do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości za nieuregulowanie kwestii in vitro.

Unia Europejska nie nakazuje krajom członkowskim stosowania metody in vitro. Jeśli jednak, tak jak w Polsce, nie jest ona zakazana, to Unia dyrektywą zobowiązuje uregulować prawnie sprawy związane z przechowywaniem komórek rozrodczych, tkanek płodu czy embrionów, wykorzystywanych przy zapłodnieniu in vitro. Nakazuje też opisać w prawie pod kątem jakich chorób genetycznych będą badane embriony, zanim zostaną wykorzystane w zapłodnieniu. Polska jest jedynym krajem UE, który nie dostosował się do tej unijnej dyrektywy. Mieliśmy obowiązek wdrożyć ją siedem lat temu.
Do tej pory Komisja była wobec naszego kraju bardzo cierpliwa. Jednak wyjaśnienia, które jej składaliśmy nie będą działały na naszą korzyść przed Trybunałem.

Już cztery lata temu Komisja pytała nas, dlaczego jeszcze nie wdrożyliśmy tej unijnej dyrektywy. Rząd zwodził, że „rozpatrywany jest właśnie projekt ustawy, wprowadzający do naszego prawa przepisy dotyczące komórek rozrodczych”. Minął rok i Komisja znów zapytała, jak nam idzie. „Kwestie te są bardzo wrażliwe społecznie i zamiarem ustawodawcy jest wypracowanie takiej regulacji, która będzie zaakceptowana przez wszystkie zainteresowane podmioty” – odpowiedział rząd PO - PSL. Później kilka razy obiecywaliśmy, że już za chwilę, za moment, in vitro będzie prawnie uregulowane. Ostatni raz KE upomniała Polskę w styczniu tego roku. Przestrzegała, że jeśli do marca nie przedstawimy planu wdrożenia dyrektywy, to skieruje sprawę do Trybunału Sprawiedliwości. Pod koniec marca rząd odpisał, że projekt jest już przygotowany i tylko wymaga doszlifowania.

W lipcu zamiast projektu ustaw wdrażających dyrektywę ruszył hucznie zapowiadany rządowy program, dzięki któremu zabiegi in vitro refundowane są z budżetu.

Reklama