Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Pedofil domniemany

Dlaczego policja nie aresztowała ks. G.?

Ks. Wojciech G., jak ujawniła policja, został zlokalizowany pod Krakowem i pouczony, aby nie wyjeżdżał z Polski. Dlaczego nie trafił do aresztu? Bo w świetle prawa polskiego nie jest o nic podejrzewany.

Na początek wyjaśnijmy, że pedofilia to ciężkie przestępstwo i moralnie ohydne. Jeżeli dopuszcza jej się ksiądz, opinia publiczna ma prawo być szczególnie zbulwersowana. Czy duchowny Wojciech G. jest winien czynów pedofilskich popełnionych na Dominikanie – nie wiemy. Wiadomo, że jest w południowoamerykańskim państwie na liście podejrzanych, a sam rozmawiając z dominikańskimi dziennikarzami zaprzeczał zarzutom. Oba fakty niczego nie przesądzają.

W Polsce ks. G. podejrzany jeszcze nie jest. Zlokalizowano go na wniosek Interpolu. Media wprowadziły w tej kwestii trochę zamieszania, bo policja nie dotarła do Wojciecha G. na skutek listu gończego, ale noty Interpolu (tzw. czerwonej). Taka nota to w gruncie rzeczy prośba o ustalenie adresu przebywania osoby pozostającej w zainteresowaniu Interpolu. Prokurator Generalny Andrzej Seremet wysłał pismo do swojego odpowiednika na Dominikanie, deklarując chęć współpracy. Wcześniej strona polska zwróciła się do dominikańskiej prokuratury o dokumenty z tamtejszego śledztwa w sprawie pedofilii polskich księży. Jak informuje Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, takie dokumenty (dowody, stenogramy przesłuchań, nagrania) jeszcze nie wpłynęły. – Na podstawie głównie doniesień medialnych polska prokuratura prowadzi już swoje postępowanie, ale w sprawie pedofilii, a nie przeciwko konkretnym osobom – mówi prok. Nowak.

Załóżmy, że strona polska otrzyma z Dominikany dowody świadczące przeciwko ks. G. Na ich podstawie postawione zostaną księdzu zarzuty. Zostanie osądzony w Polsce, a nie na Dominikanie, nawet jeśli to państwo zażąda ekstradycji. Jak przypomina Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratury Generalnej, zgodnie z art. 55 Konstytucji, tylko w trzech przypadkach Polska może przekazać swoich obywateli obcemu państwu.

Reklama