Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Posmatrieł, uwidił

Abp Hoser odwołał kanclerza kurii

Abp Hoser tłumaczył, że ks. Lipka swoimi wypowiedziami „spowodował wątpliwości, co do stanowiska kurii” i „nie potrafił odczytać sytuacji”. Trudno nie odnieść wrażenia, że słowa abp. Hosera odnoszą się do niego samego.

Abp Henryk Hoser odwołał ks. Wojciecha Lipkę z funkcji kanclerza kurii warszawsko – praskiej. Powodem miały być jego wypowiedzi na konferencji prasowej, gdzie mowa była o proboszczu z Tarchomina, który mimo wyroku pierwszej instancji za molestowanie nieletniego, nadal pełnił swoją funkcję.

Abp Hoser tłumaczył, że ks. Lipka swoimi wypowiedziami „spowodował wątpliwości, co do stanowiska kurii” i „nie potrafił odczytać sytuacji”. Trudno nie odnieść wrażenia, że słowa abp. Hosera odnoszą się do niego samego. Nie ma wątpliwości, że wiedział o sprawie i wyroku, a mimo to nie odsunął proboszcza od pełnionych funkcji. Proboszcz odprawiał msze dla dzieci, spowiadał, w jego parafii było ponad 30 ministrantów. Za to, co dzieje się w diecezji odpowiada biskup, a nie kanclerz i to zaniechanie abp. Hosera spowodowało „wątpliwości, co do stanowiska kurii”. Bez wątpienia to także abp Hoser „nie potrafił odczytać sytuacji”, gdy oganiał się od dziennikarzy programu TVN „Czarno na białym” jak od natrętnych much, by w końcu pytany, kiedy zajmie jakieś stanowisko, rzucił pogardliwe i aroganckie: „posmatriem, uwidim”.

Gdy po emisji programu wybuchł skandal, wysłał na konferencję prasową ks. Lipkę, uzbrojonego w pytyjski komunikat, z którego można było zrozumieć tyle, że abp Hoser powie coś za tydzień. Ks. Lipka nie jest bez winy. Dociskany przez dziennikarzy mówił rzeczy kuriozalne, jak choćby to, że „inna czynność seksualna, to kwestia interpretacji”. Ale też trudno mu tej sytuacji pozazdrościć. W pewnym sensie spełnił funkcję kozła ofiarnego.

Trzeba było medialnego skandalu na skalę ogólnopolską, by abp Hoser „posmatrieł, uwidił” i oświadczył, że w sprawie proboszcza z Tarchomina „bije się w pierś”. Szkoda, że cudzą. 

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną