Janina Paradowska zadzwoniła wczoraj do rzecznika TVPJacka Rakowieckiego z pytaniem, dlaczego telewizja transmituje te obrady. - Dowiedziałam się, że kierownictwo Telewizyjnej Agencji Informacyjnej podjęło taką decyzję, ponieważ miał tam być Jarosław Kaczyński, a ponadto transmitowała to TVN 24. Bardziej idiotycznego wytłumaczenia nie słyszałam – mówi prowadząca Poranek w TOK FM. Paradowska apelowała do prezesa Juliusza Brauna, by zastanowił się, czy krok w krok musi podążać za tym, co robią telewizje komercyjne. Podkreśla, że od telewizji publicznej oczekuje misyjności. -A jeśli TVP nie chce o nią walczyć, to niech po prostu przekształci się w telewizję komercyjną i przestańmy dyskutować o jej finansowaniu – mówi Paradowska.
Ustalić hierarchię ważności
Profesor Radosław Markowski, politolog z SWPS i PAN, w dyskusji publicystów podpisał się pod słowami Paradowskiej. Jego zdaniem żadna telewizja publiczna w cywilizowanej europejskiej demokracji nie pozwoliłaby sobie na kompromitowanie się relacjami z takiego posiedzenia: - Najwyżej pojawiłaby się jakaś zdawkowa informacja, że taki zespół się odbył, nic więcej. Adam Szostkiewicz oczekuje też, że media publiczne będą ustalać pewną hierarchię ważności tematów publicznych – Transmitując obrady zespołu Macierewicza wysyła sygnał, że to jest ważne i trzeba to traktować poważnie – zauważa publicysta POLITYKI. Prof. Markowski zwrócił tez uwagę na to, że ludzie postrzegają telewizję jako sito, które nie dopuszcza idiotyzmów i głupot.
Jednak Paweł Wroński z Gazety Wyborczej nie wykreślałby z ramówki TVP transmisji posiedzeń zespołu Macierewicza. – Pokazanie tego w telewizji publicznej ma jakąś wartość edukacyjną – mówi Wroński.