Formalnie decyzja watykańskiego „ministerstwa” do spraw kleru jest w porządku. Prawo kościelne pozwala władzy kościelnej zakazywać wypowiadania się w mediach bez jej zgody. Ks. Wojciech Lemański taki zakaz otrzymał po serii prywatnych – ale nie z ambony – wypowiedzi, w których m.in. krytykował słowa innych duchownych w kwestii in vitro. Ks. Lemański powinien był zakazowi się podporządkować, ale wypowiadał się nadal. Nic dziwnego, że Kongregacja do spraw Duchowieństwa odrzuciła tak zwany rekurs byłego proboszcza z Jasienicy.
Komunikat kurii warszawsko-praskiej w tej sprawie nie podaje szczegółów. Nie jest do końca jasne, czy prałaci watykańscy uznali, że treść wypowiedzi ks. Lemańskiego jest tak samo nie do przyjęcia, jak sam fakt złamania prawa kanonicznego. Ale ponieważ w komunikacie kuria „przeprasza” za zamęt wywołany przez kwestionowanie w mediach „samych podstaw nauczania Kościoła w zakresie bioetyki”, można przypuszczać, że oskarżała o to ks. Lemańskiego i oskarżenie zostało wzięte pod uwagę przez Watykan.
Komunikat cały trzeci akapit poświęca przeprosinom wszystkich, którzy „zostali dotknięci” wypowiedziami ks. Lemańskiego. Prosi też o modlitwę w jego intencji „o dar roztropności i opamiętania”. Ale są i tacy wierni, których wypowiedzi kapłana nie dotknęły i którzy uznają je za odpowiadające prawdzie, roztropne, a nawet po chrześcijańsku dzielne.
Także te najnowsze. Na przykład w kwestii nadużyć seksualnych w Kościele. Zdaniem ks. Lemańskiego, sygnały od wiernych na ten temat kurialne otoczenie abp. Hosera ignorowało. Aktywne jest za to w sprawie ks. Lemańskiego.
Dlatego dla tej części opinii publicznej, która nie uważa się za dotkniętą przez słowa i czyny ks.