Po zeszłotygodniowym apelu Pawła Deresza, męża zmarłej w katastrofie smoleńskiej posłanki, o zakończenie prac zespołu Antoniego Macierewicza, marszałek Sejmu postanowiła przyjrzeć się pracy zespołów. – Chcemy spojrzeć świeżym okiem na to, co powinno dziać się w polskim parlamencie, jak pracują zespoły, czy ich ramy prawne są aktualne – mówi Ewa Kopacz.
Regulamin Sejmu daje pełną dowolność w tworzeniu zespołów: „posłowie mogą tworzyć w Sejmie zespoły zorganizowane na innych zasadach niż określone w ust. 1”, czyli nie według klucza politycznego (jak kluby parlamentarne). Ich jedynym obowiązkiem jest „podanie do wiadomości Marszałka Sejmu regulaminów i składów osobowych zespołów”. Ani słowa o ich prawach, obowiązkach czy kompetencjach. Działają ponadpartyjne zespoły: Diabetyków, do spraw Dzieci, Osób Starszych, Szachowy, Piasówania Ślónskij Godki (pisownia oryginalna), Gazu Łupkowego i Tradycji Łowiectwa. Jedynym, który wymaga udowodnienia odpowiednich kwalifikacji, jest zespół profesorów, w tej kadencji jest ich w nim 12.
Choć w założeniu czynnikiem konstytuującym zespoły mają być wspólne zainteresowania, to jednak kilkanaście z nich nie jest wolnych od politycznych podziałów. Posłanki PiS i SP nie chcą na przykład zapisać się do Parlamentarnej Grupy Kobiet, a przedstawicieli SLD nie ma w zespole miłośników historii, któremu szefuje Zbigniew Girzyński (PiS). Ten zespół zresztą nie zebrał się od swego powstania w grudniu dwa lata temu.
Wyraźne polityczno-programowe podziały widać w zespołach „światopoglądowych”. Zespół na rzecz Katolickiej Nauki Społecznej za cel postawił sobie „stałą łączność posłów i senatorów z hierarchami Katolickiego Kościoła” oraz „stałą troskę o zgodność prawa z zasadami Katolickiej Nauki Społecznej”.