Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Ostatnia podpodra

Mazowiecki, Kuroń, Geremek - filary III RP

Odszedł były premier. To zawsze jest smutne. Ale Tadeusz Mazowiecki nie był tylko emerytowanym premierem. Był obok Jacka Kuronia i Bronisława Geremka - jednym z trzech wielkich filarów, na których oparła się państwowa konstrukcja Trzeciej Rzeczpospolitej.

Kuroń uosabiał troskę o spójne społeczeństwo, Geremek europejską tożsamość Polaków, Mazowiecki stabilność odzyskanego państwa.

Po śmierci Jacka Kuronia i Bronisława Geremka, Mazowiecki był ostatnim żyjącym filarem. Nie tylko w sensie historycznym, moralnym, czy sentymentalnym. "Siła spokoju" - jak go nazywano - miała moc oddziaływania bez względu na formalne umocowanie. Jego wpływ na prezydenturę Bronisława Komorowskiego jest nie do przecenienia. Jako doradca o specjalnym statusie nie był szarą eminencją. Ale był kompasem, na który prezydent często zerkał. Podobnie jak wiele osób od ponad pół wieku. Bo Mazowiecki miał niezwykły polityczny instynkt, który od połowy lat pięćdziesiątych XX w. bezbłędnie ustawiał go w najważniejszych miejscach w najważniejszych chwilach.

W PRL po 1956 r. współtworzył ruch otwartych na świat katolików. Jako działacz i lider Klubów Inteligencji Katolickiej, jako poseł katolickiego koła poselskiego "Znak", jako autor i redaktor niezależnej prasy katolickiej. W 1968 roku opowiedział się po stronie represjonowanych. Od połowy lat 70. otwarcie wspierał nielegalną opozycję i współtworzył nielegalne instytucje społeczne. W 1980 jako ekspert dołączył do strajkujących w Gdańsku, potem był doradcą i negocjatorem "Solidarności", po wyjściu z internowania stał się jednym z łączników między opozycją a Kościołem instytucjonalnym. Pełnił kluczową rolę w przygotowaniu i obradach Okrągłego Stołu. Nie kandydował w wyborach 1989 r., ale w ich wyniku został pierwszym niekomunistycznym premierem po II wojnie światowej - doskonale wiedział, że jest to misja historyczna i samobójcza zarazem. Potem nie miał szczęścia w polityce.

Reklama