Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Premier milowy

Niepokój sumienia polityków

Byłoby dobrze, gdyby przed kancelarią premiera, może w ogrodzie, na który wychodzą okna gabinetu premiera, stanęło choćby skromne popiersie Tadeusza Mazowieckiego. Chciałbym żeby spiżowa, w każdym rozumieniu tego słowa jego postać, przypominała kolejnym premierom Niepodległej Rzeczpospolitej, od kogo się wywodzą.

Tylko jeden raz, w 1997 roku, z okazji 40-lecia POLITYKI, przyznaliśmy nagrodę o nazwie Kamień Milowy „dla osób, które zmieniły bieg historii”. Odebrali ją wtedy Michaił Gorbaczow, człowiek który rozpoczął proces pokojowego demontażu Związku Radzieckiego; Jacques Delors – najważniejsza postać wśród twórców Unii Europejskiej oraz Tadeusz Mazowiecki, pierwszy budowniczy nowej niepodległej Rzeczpospolitej. Było w tym sporo zamierzonej symboliki: dla nas Tadeusz Mazowiecki, pomiędzy Gorbaczowem i Delorsem , uosabiał polską drogę od Związku Sowieckiego do Unii Europejskiej.

Nikt zresztą tak dobrze jak Pan Tadeusz nie pasował do roli Ojca – Założyciela Trzeciej Rzeczpospolitej. I to nie tylko dlatego, że niejako z urzędu, wraz z funkcją premiera, wziął na siebie zadanie przeprowadzenia rewolucyjnej zmiany ustroju państwa, ale także dlatego, że był tak mało polityczny, że pozostał człowiekiem misji, wartości, kompromisu, bardziej romantykiem niż technikiem władzy. Dla mnie reprezentował  to, co było najlepsze, najbardziej szlachetne w ruchu Solidarności. Wtedy, przed 15 laty, odbierając Kamień Milowy POLITYKI, mówił o swoim rozumieniu demokracji jako obowiązku szukania  „wspólnego dobra narodu” i o etycznej odpowiedzialności polityków za czyny i słowa. Kierował to przede wszystkim do siebie, ale te słowa wciąż brzmią jak niespełniony postulat.

W weekend na dziedzińcu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych odsłonięto pomnik Krzysztofa Kozłowskiego, pierwszego niekomunistycznego szefa MSW. Na uroczystości miał być obecny Tadeusz Mazowiecki, ale właśnie zabrano go do szpitala… Pomyślałem, że byłoby dobrze, gdyby przed  Kancelarią Prezesa Rady Ministrów, może w ogrodzie, na który wychodzą okna gabinetu premiera , stanęło teraz choćby skromne popiersie Tadeusza Mazowieckiego.

Nie jestem zwolennikiem „polityki pomnikowej”, a i sam Pan Tadeusz pewnie by się obruszył, ale chciałbym żeby spiżowa, w każdym rozumieniu tego słowa, postać Tadeusza Mazowieckiego przypominała kolejnym premierom Niepodległej Rzeczpospolitej od kogo się wywodzą, czyimi są kontynuatorami. Wiem, że trudno się mierzyć z pomnikiem, ale politykom potrzebny jest niepokój sumienia.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną