Wyrobiec trzy lata temu zastąpił wszechwładnego wówczas Grzegorza Schetynę. I to był wymowny sygnał ze strony Donalda Tuska. Zmiana strategii, odwrót od podziału partyjnej władzy. Bo Andrzej Wyrobiec nie chce być politykiem sensu stricto – nigdy nie ubiegał się o miejsce w parlamencie, zaznacza, że mu na tym nie zależy. Nawet szeregowi posłowie Platformy, podwładni sekretarza, niewiele potrafią o nim powiedzieć. „Człowiek od pieniędzy” (wcześniej był skarbnikiem partii), dyskretny i sprawny organizator, „komisarz Tuska”.
To ostatnie określenie pojawiło się po niedawnych wyborach na przewodniczącego dolnośląskich struktur PO. Andrzej Wyrobiec przyjechał do Karpacza jako „obserwator”, ale przed ponownym głosowaniem zabrał głos, co transmitowały na żywo stacje telewizyjne (wielu widzów mogło go wówczas zobaczyć po raz pierwszy). Mówił o tym, jak rozwija się region, opowiadał, jak przed prawie 30 laty przyjechał do Głogowa do swoich przyszłych teściów, ale i o kampanii wyborczej „Polska w budowie”, którą dwa lata temu organizował wraz z Jackiem Protasiewiczem. Z pozoru niewiele znaczące przemówienie. Ale dla działaczy sygnał, że premier czuwa. – Możliwość pojawienia się na zjeździe regionalnym sekretarza generalnego przewiduje statut. Ale dotychczas nie byłem świadkiem tego typu wizyt – mówi prowadzący zjazd w Karpaczu poseł Jakub Szulc.
Sam Wyrobiec przyznaje, że przyjechał na Dolny Śląsk z powodu wielkiego napięcia, jakie wywoływało starcie Schetyna–Protasiewicz. – Pomyślałem, że podjadę tam, żeby ostudzić emocje. I chyba, działając na zapleczu, trochę mi się to udało – mówi.