Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Macierewicz niewinny, Komorowski zapłaci?

Prokuratura uzasadnia umorzenie śledztwa

Ci, którzy skarżyli się na Antoniego Macierewicza jako likwidatora WSI i mieli nadzieję, że prokuratura ich skargi potraktuje poważnie, przeżyli potężny wstrząs czytając uzasadnienie o umorzeniu postępowania.

Z pierwszych doniesień prasowych dowiedzieli się, że wniosku o uchylenie immunitetu nie będzie, bo raport nie jest dokumentem w sensie odpowiedniego paragrafu kodeksu karnego. Teraz mogą przebić się przez 160 uzasadnienie tej decyzji, by dowiedzieć się, że w raporcie nie tylko nałgano bez miary i praktycznie nikt z pomówionych nie był agentem, nie współpracował, nie figuruje w ewidencjach. Mogą dowiedzieć się, że komisja działała na szkodę interesu publicznego i prywatnego, i na dodatek nie wykazała się starannością i rzetelnością. Czyli zrobiła wszystko co można, aby wykonać polityczne zamówienie, kompletnie niezgodnie z zasadami jakiejkolwiek pracy, oczywiście jeśli nie jest ona sabotażem, ale także z elementarnymi zasadami przyzwoitości.

Prokuratura Apelacyjna w Warszawie wykazała się sporą przemyślnością i chytrością, by ustalić, co ustaliła. Latem ubiegłego roku sąd orzekł przecież, że wprawdzie członkowie komisji weryfikacyjnej nie byli funkcjonariuszami publicznymi, ale sam przewodniczący był. Jednak prokurator wie lepiej niż sąd, że Macierewicz żadnym funkcjonariuszem nie był, bo przecież… pensji nie pobierał. Jeżeli zaś funkcjonariuszem nie był, to mógł hasać jak chce i nic mu nie grozi. Prokurator pali więc przysłowiową świeczkę i jednocześnie ogarek. Niszczy raport bezlitośnie, przedstawiając zawarte w nim treści jako „dzieło” amatora, bo przecież pisze właściwie akt oskarżenia, ale jednocześnie ustala, że winnych nie ma. Cudowne rozstrzygnięcie!

W świetle prokuratorskich ustaleń wypada przyznać, że cała ta likwidacja WSI była wyjątkowo sprytnie pomyślana: członkowie komisji, w tym częściowo lustratorzy z IPN, pracowali za diety, czyli tak półspołecznie, co zawsze sprawia, że pracując dla Sprawy, robi się to z większym oddaniem niż na jakimś marnym etacie.

Reklama