Krasnodębska-Tomkiel zdymisjonowana
Premier odwołał prezes UOKiK. Powody niejasne
Największą kością niezgody było zablokowanie przez Urząd zakupu przez PGE gdańskiej Energi. Rządowi bardzo na niej zależało, chciał budować wielkie polskie przedsiębiorstwa, których strategie rozwoju będą służyć naszej gospodarce. Fakt, nazywanie tej transakcji prywatyzacją był sporą przesadą. Kontrolowana przez państwo wielka firma miała przecież kupić inną, państwową firmę. Kiedy jednak francuski, również państwowy France Telecom „prywatyzował” polską, państwową Telekomunikację Polską, nikt podobnych wątpliwości nie zgłaszał. Ale sprawa PGE i Energi trafiła do sądu, który przyznał rację UOKiK.
Stanowisko, które od 2008 roku zajmowała pani prezes, nie jest kadencyjne, czyli premier może kogoś na nie powołać i zdjąć w każdej chwili. Tym bardziej – po sześciu latach. Na liście wrogów Krasnodębskiej-Tomkiel było też wiele największych firm prywatnych. Tropiła zmowy cenowe i praktyki monopolistyczne, co niewątpliwie było działaniem na korzyść konsumentów. Wytykała – zwłaszcza bankom i towarzystwom ubezpieczeniowym – niedozwolone klauzule w umowach. To nie budziło wątpliwości, raczej aprobatę. Podnosiły się jednak głosy, że z potężnej broni, jaką ma do dyspozycji prezes UOKiK, Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel korzystała nazbyt chętnie. Tą bronią jest możliwość nałożenia kary finansowej, sięgającej nawet 10 proc. przychodów przedsiębiorstwa. Nawet silną firmę można w ten sposób nie tylko skarcić, ale nawet zniszczyć.
Można też, broniąc konsumentów, niechcący im zaszkodzić. Czasem bowiem pani prezes, w trosce o konkurencję, uderzała w pacjentów. Zwłaszcza wtedy, gdy blokowała wszelkie próby Narodowego Funduszu Zdrowia, aby premiować kompleksowe leczenie.