Polscy biskupi jechali na tydzień do Rzymu w dobrych humorach. Słusznie, bo wyjazd nazywany w mowie kościelnej wizytą ad limina apostolorum (u progów apostolskich) to rutyna. Co kilka lat episkopaty meldują się w Watykanie, by zreferować najwyższej władzy kościelnej, jak stoją sprawy katolickie w ich krajach. Nim wizyta się zacznie, do Rzymu idą szczegółowe raporty na ten temat. Przygotowują je nuncjatury, u nas nuncjusz abp Celestino Migliore i jego ludzie. Na podstawie tych sprawozdań watykańscy prałaci i urzędnicy opracowują szczegóły wizyty – gdzie, z kim, o czym. Celem jest wzmocnienie Kościoła lokalnego (w mowie kościelnej – partykularnego) i zacieśnienie więzi episkopatu z samym papieżem.
Dobra Nowina
Biskupi, pytani przez media, zgodnym chórem chwalą wizytę i Franciszka. „Choć papież dźwiga problemy całego świata – opowiada Katolickiej Agencji Informacyjnej biskup polowy Józef Guzdek – to jednak potrafi zrozumieć i współodczuwać z każdym człowiekiem. Podczas rozmowy z papieżem Franciszkiem można było odczuć ten niezwykły klimat i podobną bliskość. To jest człowiek wielu błogosławieństw: ubogi, pokorny, miłosierny i wprowadzający pokój. A to ośmiela do szczerości i zachęca do otwartej rozmowy”.