Adam Szostkiewicz: – Za moment minie dokładnie rok pontyfikatu. Jak ksiądz z polskiej perspektywy patrzy na papieża Franciszka?
Ks. prof. Alfred Wierzbicki: – Z entuzjazmem. Już w pierwszych tygodniach jego pontyfikatu pomyślałem, że to jest właśnie Kościół, za jakim bardzo tęskniłem. Cieszy mnie, że Franciszek odsiewa ziarno od plew, to znaczy postępuje tak, jakby Ewangelia działa się tu i teraz. Mam też wrażenie, że jego słynne gesty to rodzaj autorskiego tekstu papieża, nie mniej ważnego niż jego oficjalne dokumenty kościelne. Niedawno w Rzymie na placu św. Piotra usłyszałem z głośników, jak papież głosi homilię podczas uroczystości wyświęcania kapłanów. Mówił, że mają być głosicielami słowa Bożego i niech to słowo przekazują innym tak, jak im przekazały je ich matki i babki. Babcia jako nauczycielka w Kościele – coś pięknego!
Polscy biskupi skarżą się, że w mediach walczy się z nimi Franciszkiem, przeciwstawiając dobrego papieża złym biskupom.
Nie bardzo widzę tę walkę.
To o co chodzi?
Media piszą i mówią o Franciszku bardzo często i pozytywnie, z czego Kościół powinien się cieszyć. Ale o biskupach piszą często krytycznie i może stąd w episkopacie powstaje to wrażenie, że się z nimi walczy, przeciwstawiając im Franciszka jako przykład pozytywny. Pewną nadzieję budzi we mnie jednak wynik lutowej wizyty naszych biskupów u papieża. Bo nie wykluczam, że jadąc ad limina, biskupi czuli pewien lęk. Mnie uderzyło, że w prywatnej rozmowie polski świecki profesor, myślący trzeźwo, powiedział mi, że czasami ciężko mu zrozumieć Franciszka.