Wydaje się, że rewolucja dotyczy głównie nazw. Zamiast dotychczasowego CBŚ powstanie Centralne Biuro Śledcze Policji. Szefem już nie będzie dyrektor CBŚ, ale komendant CBŚP. Jednostka zyska względną samodzielność, bo zostanie wydzielona ze struktur Komendy Głównej Policji i będzie czymś na wzór dodatkowej komendy wojewódzkiej. Szef CBŚP dostanie kompetencje podobne do uprawnień komendantów wojewódzkich. Będzie mianowany przez ministra spraw wewnętrznych, ale na wniosek komendanta głównego – a to oznacza, że niezależność będzie wyłącznie na papierze, komendant policji, wskazując kandydata, wybierze osobę spolegliwą ze swojego punktu widzenia.
Kolejnym dyrektorom CBŚ pracującym nad zmianą usytuowania tej instytucji najbardziej chodziło o niezależność finansową – tu jednak nic się nie zmieni. Koszty funkcjonowania CBŚP będą uwzględniane w budżecie policyjnym i – jak do dzisiaj – każda złotówka zanim trafi do tej jednostki, przejdzie przez biuro logistyki i księgowość KGP, potrzebne będą parafki i dekretacje. Boje o pieniądze będą więc toczyć się nadal, a to oznacza, że im więcej wydrze CBŚP, tym mniej dostaną wydziały kryminalne z komend wojewódzkich i powiatowych.
Kryminalni działają w podobnej sferze jak funkcjonariusze CBŚ, tropią przestępców zorganizowanych, ustalają sprawców porwań i handlarzy narkotyków, ale ich pracy nie towarzyszy splendor jednostki wydzielonej i jej dumnej nazwy. W policji od 2000 r. – od kiedy powstało CBŚ – toczyła się niezdrowa rywalizacja, pełna konfliktów personalnych i kłótni o kasę. Wraz z reformą ta atmosfera nie zniknie.
Według planów CBŚP wyprowadzi się z siedziby KGP do nowego budynku.