Idąc na ścięcie, czułem zapewne to samo, co pobożny ludowy aktor w przebraniu Jezusa niosący krzyż na zainscenizowaną Golgotę. Szydercy nazwali to teatrzykiem. Czy my nazywamy teatrzykami sceny Męki Pańskiej? Nie. I na tym właśnie polega różnica w traktowaniu w Polsce wierzących i ateistów. Tym pierwszym należy się pełny szacunek, a z tych drugich można szydzić.
W sobotę 29 marca na warszawskim Rynku Starego Miasta zadebiutowałem jako aktor amator, odgrywając rolę Kazimierza Łyszczyńskiego, którego 325 lat temu w tymże miejscu wyrokiem inkwizycji oraz sejmu ścięto w asyście biskupów, poddając wcześniej okrutnym torturom.