Nie ma wolności bez nowoczesności
Bronisław Komorowski o sukcesach i porażkach III RP
Janina Paradowska, Jerzy Baczyński: – Polska jest rzeczywiście krajem paradoksów. Pan, prezydent Rzeczpospolitej, z dnia 4 czerwca czyni ważne Święto Wolności, obchodzone w tym roku z dużym rozmachem, choć przecież Bronisław Komorowski był kontestatorem umów Okrągłego Stołu i nawet nie bardzo wiadomo, czy wziął udział w wyborach czerwcowych…
Bronisław Komorowski: – Byłem, podkreślam słowo „byłem”, człowiekiem na tyle radykalnych poglądów i zachowań, że umowie przy Okrągłym Stole nie ufałem i uważałem, że wybory 4 czerwca będą oszukane. Z żoną przez cały tamten dzień spieraliśmy się, zastanawialiśmy, jak się w tym wszystkim zachować. Nie wierzyłem w to, że komunistyczna władza pozwoli nam wygrać. Tym większa jest moja radość dzisiaj, że mogę angażować się w to piękne Święto Wolności i powiedzieć wszystkim, którzy wówczas odważyli się na polityczny kompromis: mieliście rację. Dziś jestem o tym przekonany.
Także o tym, że to właśnie ten dzień powinniśmy obchodzić jako symboliczną datę narodzin III Rzeczpospolitej?
Będę się pewnie do końca życia z tego tłumaczył, ale powiem, że warto. Okrągły Stół kontestowałem ze względów zarówno ideowych, jak i powodowany obawami, podzielanymi przez wielu ówczesnych opozycjonistów, że Solidarność zostanie po prostu oszukana. Wciągnięta w grę przez władzę komunistyczną, wykorzystana i porzucona. Uważałem, że to zbyt kręta droga do celów tak jasnych, jak wolność, niepodległość, demokracja.
Czuję się nieco usprawiedliwiony tym, że także Lech Wałęsa często powtarzał, że siedli przy Okrągłym Stole z zamiarem oszukania – oni nas, my ich, ale wyszło na nasze i my wygraliśmy.