Kraj

Finisz w tumulcie

Tydzień w polityce według Paradowskiej

Co zadecyduje – powódź, Conchita Wurst czy jednak Ukraina?

Przedwyborcza sytuacja stała się mocno niestabilna z powodu okoliczności zewnętrznych i zjawisk pogodowych. Do tego stopnia, że PiS zawiesiło kampanię wyborczą, po czym prezes Kaczyński zwizytował wały przeciwpowodziowe i dostrzegł jedynie to, co dostrzega zawsze, że rząd Tuska jest do niczego. O czym lider PiS opowiada od lat, głosem coraz bardziej zmęczonym i w towarzystwie coraz mniej licznym.

Kampanię zresztą natychmiast odwieszono, tym bardziej że wizja powodzi takiej jak przed czterema laty mocno się oddaliła. Politycy opuścili wały, pojawili się natomiast na targowiskach. Większość zawiadomień sygnalizujących wyborczą aktywność, jakie ostatnio dostałam, dotyczyła wizyt na targowiskach we wszystkich praktycznie częściach kraju, co może doprowadzić do sytuacji, że kandydaci wyprą stamtąd kupujących, dla których już nie wystarczy miejsc przy stoiskach. Wizyty te stały się prostą realizacją hasła, że „trzeba być blisko ludzi”, a ludzi najłatwiej spotkać na targu. Na organizowane spotkania przychodzą niechętnie, chyba że mają kawałek chodnika do naprawienia lub płotu do poprawienia i liczą na interwencję. W tej kampanii za wyborcą trzeba się było po prostu nachodzić i wielu kandydatów to robiło.

Kampania oglądana z Warszawy, głównie poprzez spoty w internecie, różniła się jednak znacznie od tej w terenie. Wcale nie taka mała grupa kandydatów solidnie się napracowała. Warto to na koniec kampanii zauważyć, zwłaszcza że kreowanie wydarzeń centralnych stawało się coraz bardziej jałowe. Kto odnotował, że wicemarszałek Nowicka zapisała się do partii Palikota, z której ją kiedyś wypchnięto, a teraz będzie się mogła w niej lepiej realizować? Nawet znudzeni w sejmowych korytarzach dziennikarze szukający jakiejkolwiek informacji mało się tym akcesem przejęli.

Polityka 21.2014 (2959) z dnia 20.05.2014; Komentarze; s. 7
Oryginalny tytuł tekstu: "Finisz w tumulcie"
Reklama