Starsi („dojrzalsi”?) Polacy w europejskich wyborach po raz kolejny zreprodukowali i zacementowali najbardziej w „Polsce transformacji” płodny politycznie podział. Nie na lewicę i prawicę, ale na tych, którym się w tej transformacji materialnie i statusowo powiodło, i na tych, którzy czują się jej ofiarami. Starsi („dojrzalsi”?) Polacy potwierdzili też po raz siódmy, tą nikłą premią dla Tuska, że polskie społeczeństwo wciąż woli kontynuować rozpoczętą w 1989 r. transformację, zamiast ją podeptać.
Pokolenie ich dzieci zagłosowało natomiast w największej części na Korwina, który uważa, że w 1989 r. z socjalizmu wskoczyliśmy w socjalizm („bolszewizm solidaruchów”). Drugą opcją tego pokolenia było głosowanie na PiS, formację, która oficjalnie naucza, że w 1989 r. Polacy zostali okradzeni przez układ i zdradzeni o świcie przez „okrągłostołowe i postsolidarnościowe elity” (pomijając informację, że ważnymi postaciami tych elit byli także śp. Lech Kaczyński i jego brat Jarosław).
W pokoleniu dzieci polskiej transformacji próg wyborczy, z wynikiem 6 proc., przekroczył nawet Ruch Narodowy (w pozostałych kategoriach wiekowych cieszący się szczęśliwie poparciem mniejszym niż błąd statystyczny), którego liderzy uważają pogromy na Żydach za tak ciekawą formę „walki o ekonomiczną emancypację Polaków”, że przez wiele lat urządzali wakacyjne rajdy śladami Adama Doboszyńskiego. W 1936 r. „zdobył” on Myślenice, ukarał „filosemickiego” sanacyjnego starostę i spalił na rynku dobytek żydowskich kupców.