Nie musi to być upadek natychmiastowy, bo brakuje nie tylko procedur dla szybkich przedterminowych wyborów czy powołania nowego gabinetu, ale także woli sił politycznych. Premier też się nie poddaje. Rzecz jednak w tym, że walczy z cieniem. I tak może pozostać, gdyż w dotychczasowej historii tylko raz zdarzyło się wykrycie sprawcy przecieku, jakim był swego czasu szef Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wszyscy inni pozostają nieznani, a dochodzenia umorzono. Jeśli teraz coś jest inaczej, niż było, to ze względu na bezprecedensową w świecie skalę procederu, sprawiającą wrażenie zmasowanego ataku na wszystkie struktury państwa.
Tymczasem kolejne nagrania ciekną, lista podsłuchiwanych rośnie i ich waga polityczna jest rzeczywiście ciężka. Minister spraw zagranicznych swoimi negatywnymi opiniami o sojuszu polsko-amerykańskim stawia premiera w wyjątkowo nieprzyjemnej sytuacji, podając w wątpliwość ważny segment polityki zagranicznej, w który mocno zaangażowany jest prezydent. Jak dotąd na liście są: szef MSW, b. minister finansów, minister skarbu, b. rzecznik rządu, szef CBA, a na dodatek szefowie bardzo ważnych instytucji w państwie, prezesi banku centralnego i NIK oraz menedżerowie (szef PKN Orlen), najwięksi przedsiębiorcy prywatni (Jan Kulczyk).
To w istocie splot słoneczny państwa i w to miejsce poszło uderzenie. Nie wiemy, gdzie i kiedy to się zatrzyma, bo nagrań dokonywano przez długi czas. Piotr Nisztor, wypróbowany wielokrotnie pośrednik w dostarczaniu takich przesyłek do różnych mediów, zasugerował, że to są setki godzin nagrań. Może przesadzał, aby podnieść temperaturę życia publicznego, ale tego nie wiemy.
Jeśli nagrywano nielegalnie tak wiele osób z najwyższych kręgów władzy i biznesu, to w jakiejś „bibliotece” są dziś schowane potężne instrumenty destrukcji i szantażu.