Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Koniec belle époque

Jestem pod wrażeniem dwóch artykułów, jakie ukazały się w gazetach codziennych i – co znamienne – tego samego dnia, 23 sierpnia.

Tekst prof. Romana Kuźniara w „Rzeczpospolitej” nosił groźny tytuł „Nie możemy liczyć na Niemcy”. Przecierałem oczy ze zdumienia. To już nawet na Niemcy nie możemy liczyć? Prof. Kuźniar nie jest osobą prywatną, jest doradcą do spraw międzynarodowych prezydenta RP. Niemcy też nie są jakimś państwem drugorzędnym. Dotychczas uważaliśmy je za najważniejszego partnera Polski w Europie, kanclerz Merkel wykonała szereg gestów pod naszym adresem, raz dorzuciła 100 mln euro, innym razem poparła Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej, prezydent Gauck otworzył w Berlinie wystawę o Powstaniu, pamiętamy fotografię kanclerza Brandta na klęczkach przed pomnikiem Bohaterów Getta w Warszawie oraz kanclerza Kohla w objęciach Tadeusza Mazowieckiego. A teraz kanclerz Merkel, w imię dobrych stosunków z Rosją, oponuje przeciwko większej obecności wojsk NATO w Polsce. Czy faktycznie nie możemy liczyć na Niemcy?

Prof. Kuźniar ma mocne argumenty, pisze twardym językiem. I to wszystko na kilka dni przed szczytem NATO. Być może jego artykuł to tylko zagrywka taktyczna – pomyślałem – doradca prezydenta szczerzy kły po to, żeby jego szef mógł pokazać na szczycie w Newport wszystkie zęby w uśmiechu od ucha do ucha. Ale nie, kilka dni później w tym samym duchu wypowiedział się minister obrony Siemoniak. Doradca prezydenta nie zostawia suchej nitki na polityce pobłażliwości wobec Putina, na argumentach w rodzaju „Putin ani Rosja się nie zmienią, więc trzeba będzie wrócić do interesów i »partnerstwa«”. Europa Zachodnia ma długą tradycję zaspokajania bezprawnych roszczeń Moskwy kosztem narodów Europy Środkowo-Wschodniej.

Polityka 36.2014 (2974) z dnia 02.09.2014; Felietony; s. 94
Reklama