Oczywiście z najwyższą życzliwością, choć i tak główni podpowiadający zagłosują przeciwko, a wcześniej suchej nitki na Ewie Kopacz nie zostawią. Nawet wybór Radosława Sikorskiego na stanowisko marszałka Sejmu nie wzbudził oczekiwanych emocji, bo koalicja głosy miała solidnie policzone, a opozycja nie zgłosiła nawet kontrkandydata (co niekoniecznie dobrze o opozycji świadczy). Względny spokój zakłóciły jednak nieoczekiwane kryzysy – duże, mniejsze i zupełnie małe, jawne i tajne, czasem intrygujące, często związane z brakiem jednolitego przekazu.
Na przykład Prawo i Sprawiedliwość postanowiło ujednolicić partyjny przekaz: kto pojawi się w mediach bez akceptacji prezesa lub osoby przez niego upoważnionej, zostanie wyrzucony z list wyborczych. Ciekawe, jaki kryzys trapi PiS, jakie pojawiły się tam podziemne frakcje, że trzeba jeszcze ujednolicać przekaz już i tak koszmarnie ujednolicony, i to pod groźbą tak ciężkich kar? Co można ulepszyć w tym jakże prostym przekazie, że rząd Tuska był najgorszy z możliwych, a rząd Kopacz jest jeszcze gorszy. Bo nawet jeśli coś jest najgorsze, to przecież zawsze może być jeszcze gorzej – wyjaśnił prezes, a poseł Szczerski od razu rozwinął myśl przewodniczącego: może być gorzej, bo Kopacz jako marszałek tylko gnębiła demokrację za pomocą sejmowej zamrażarki, a Sikorski marszałkowską laskę zmieni na kij bejsbolowy. Poseł Szczerski od razu zresztą zademonstrował, jak używać kija bejsbolowego: jego wystąpienie przed wyborem marszałka można zakwalifikować bowiem jedynie jako pałkarstwo.