Jarosław Kaczyński, gdy już było wiadomo, że Donald Tusk zostanie szefem Rady Europejskiej, zapowiedział 11 września 2014 r. w Sejmie „audyt rządu”: „My tego rodzaju przedsięwzięcie przeprowadzimy w stosunkowo nieodległym czasie, podsumujemy rządy Donalda Tuska”. 10 października Joachim Brudziński zapewniał w prasie: „trwają bardzo intensywne i staranne prace związane z tym audytem i wkrótce będzie on przedstawiony”, a „Pan Tusk będzie się musiał z tym audytem merytorycznie zmierzyć” i „to będzie bolesne doświadczenie”. 13 października Mariusz Błaszczak mówił w radiu, że ten około 70-stronicowy dokument PiS zaprezentuje w ciągu miesiąca. Twierdził, że gotowa jest już część ekspercka, a teraz zbierane są przykłady z całego kraju na „zwijanie” państwa.
Gdzie ten audyt? – pytamy dziś polityków PiS, ale żaden z posłów nie chce o tym rozmawiać. A może nie udało się znaleźć dowodów na zwijanie państwa? – To był chybiony pomysł. Nikt nie ma dziś czasu na czytanie kilkudziesięciu stron takiego audytu – przyznaje polityk PiS z kręgu kierownictwa partii. – Nie wiadomo też, jakim językiem mielibyśmy go napisać, aby był zrozumiany, i jak go w przystępnej formie przedstawić opinii publicznej. Ktoś nawet nad nim zaczął pracować, ale prace wstrzymano. Dodaje, że audytu nie będzie i że lepiej zapomnieć o sprawie.