Niedźwiedź się obudził
Start kampanii Bronisława Komorowskiego: Prezydent jest sobą i emanuje energią
Nie ukrywam, że na ten urząd popieram urzędującego prezydenta, że żaden inny kandydat, żadna kandydatka nie mają tych walorów, które ma Bronisław Komorowski. Za którym przemawia dorobek i styl pierwszej kadencji, za którym przemawiają – wedle mojej oceny – wszystkie te cechy, które są powodem drwin i szyderstw konkurentów i oszalałych z nienawiści internautów. Jowialność, a czasami wręcz rubaszność, niespieszność, dostojność, trochę nauczycielski ton, niezręczności i gafy, ale przecież nigdy nieprzekraczające pewnego poziomu smaku i tonu, więc raczej wywołujące życzliwy uśmiech niż wstyd – w sumie przybliżające prezydenta do przeciętnego, szarego Polaka.
I potwierdzona odpowiedzialność najwyższej próby politycznej, pielęgnowany majestat sprawowanego urzędu, budzący szacunek namysł nad kwestiami spornymi w polskiej polityce. Wszystko to obywatele wysoko szacują w sondażach badających popularność prezydenta i stopień zaufania do niego. Przede wszystkim zapewne dlatego, że Bronisław Komorowski jest odbierany jako polityk na serio, jako – można powiedzieć – polityk prawdziwy, a nie sztucznie ożywiony, pobudzony marketingowo, wymyślony przez sztab wyborczy.
Widać tę sztuczność zwłaszcza u głównego konkurenta, bo wysuwanego przez największą formację opozycyjną, czyli przez PiS. Inni kandydaci w tej walce nie liczą się na serio, choć grają jakieś swoje gry, osobiście lub na rzecz partii, które reprezentują. Liczą się tylko Bronisław Komorowski i Andrzej Duda, co naturalnie wymusza porównania jeden do jednego.
Nie ukrywam, że Andrzej Duda mnie nie zachwyca, nie tylko dlatego, że stoi za nim idea IV RP, że stoi za nim Jarosław Kaczyński. Dlatego że, co by Andrzej Duda nie mówił, jak by się nie wysilał, nie ukryje przecież, że jego wybór oznacza rewitalizację mitów smoleńskich i teorii spiskowych, uaktywnienie ponowne Antoniego Macierewicza i innych aktywistów PiS.