Kraj

Powodzenia, panie Kukiz

Paweł Kukiz w muzyce wypalony, w polityce może błyszczeć?

Paweł Kukiz złożył w PKW 194 tys. podpisów pod swoją kandydaturą w wyborach prezydenckich. Paweł Kukiz złożył w PKW 194 tys. podpisów pod swoją kandydaturą w wyborach prezydenckich. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Odkąd Paweł Kukiz zebrał 194 tysięcy podpisów, nie widzę już wokalisty, tylko kandydata na prezydenta.

Tak, powodzenia. Choć tytułowe życzenia mogą dziwić tych wszystkich, którzy śledzą, co piszę w ostatnich latach o Pawle Kukizie. Krytykowałem go mianowicie za tanie granie na wojennej nucie, naiwność pewnych gimnazjalnych gestów w tekstach piosenek, a nawet swego rodzaju psucie rynku (poprzez mieszanie promocji muzycznej i politycznej). Przy okazji płyty „Zakazane piosenki” pozwalałem sobie ostro oceniać dość radykalną zmianę jego wyrażanych w piosenkach poglądów. Niespecjalnie go broniłem nawet w tych trudnych chwilach, gdy firma Sony zerwała z nim kontrakt jako prezydenckim kandydatem na kandydata.

Teraz, gdy kandydatem się stał, przeszedł jednak Kukiz do innego porządku. 194 tysiące osób, których podpisy właśnie złożył w PKW, to już nie 194 tysiące nabywców płyty. Z odbiorcami muzyki mam prawo polemizować, gdy uważam, że coś nie jest warte takiego szumu. Wyrażam mój pogląd poparty latami zainteresowania tą dziedziną kultury i doświadczeniem w pisaniu o niej – w tej dziedzinie nie ma demokracji, wszyscy wzajemnie próbujemy się przekonać do pewnych estetycznych wyborów.

Ale dyskutować ze 194 tysiącami ludzi, którzy już teraz w demokratycznym procesie poświadczyli za kandydata? To już nie wybór estetyczny. Paweł Kukiz ma prawo kandydować i choć nie sądzę, by mnie przekonał do głosowania na siebie, to cały ten proces zrównuje mnie z milionami innych wyborców. Chowam więc powoli poglądy w sprawie muzyki, starając się powściągnąć krytyka i ustąpić pola moim kolegom zajmującym się na stałe publicystyką polityczną.

Kukiz jako kandydat ma w polityce kartę wciąż na tyle czystą, żeby – tu nawet tych podpisujących rozumiem – wielu osobom zaimponować. Wiąże się z jego osobą jakaś energia przyniesiona ze świata muzyki – tam już wypalony, tu dla odmiany wciąż może błyszczeć. Tam zarabiał, tu – jak się zdaje – na razie inwestuje. Lata mówienia do ludzi ze sceny otwierają nawet tych najbardziej nieśmiałych. Poglądy, które głosi, wydają mi się więc z lekka demagogiczne, ale wsparte są naturalnością i amatorskim zacięciem, które trudno dostrzec w jego muzyce – jako u profesjonalisty zmieniającego wcześniej formacje, towarzystwo, konwencje i twarze.

Tutaj trzyma się kurczowo paru haseł, z jednomandatowymi okręgami wyborczymi na czele – jest może monotematyczny, ale przynajmniej konsekwentny. Wciąż trochę nie pasuje do świata polityki, a już do prezydenckiego fotela nie pasuje kompletnie, co – paradoksalnie – może być w oczach niektórych osób zaletą. Jednocześnie, jeśli się rozejrzeć dokładniej po kontrkandydatach (tu już się niebezpiecznie zbliżam do nieswojej specjalizacji w obrębie publicystyki), trudno nie zauważyć, że Kukiz nie jest kandydatem bardziej niecodziennym niż tegoroczna średnia.

Życzę też powodzenia Kukizowi z bardziej prozaicznych powodów – ponieważ jestem dość konsekwentny w ocenie jego ostatnich działań muzycznych. A uważam, że nie bardzo ma do czego wracać.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Śledztwo „Polityki”. Białoruska opozycjonistka nagle zniknęła. Badamy kolejne tropy

Anżelika Mielnikawa, ważna białoruska opozycjonistka, obywatelka Polski, zaginęła. W lutym poleciała do Londynu. Tam ślad się urwał. Udało nam się ustalić, co stało się dalej.

Paweł Reszka, Timur Olevsky, Evgenia Tamarchenko
06.05.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną