Marszałek Radosław Sikorski po wysłuchaniu opinii Konwentu Seniorów skreślił z porządku obrad Sejmu 19 grudnia ub.r. punkt dotyczący projektu ustawy „o zniesieniu 9 maja jako Narodowego Święta Zwycięstwa i Wolności”. Projekt ustawy wniósł klub PiS, uzasadniając zniesienie święta tym, że upamiętnia ono datę zakończenia drugiej wojny światowej przyjętą w ZSRR i wymuszoną przez władze radzieckie w krajach satelickich. Do końca PRL Dzień Zwycięstwa (o „wolności” w nazwie święta szybko zapomniano) obchodzono 9 maja, a po 1989 r. (choć nie zmieniono ani nie zniesiono bierutowskiego dekretu o tym święcie) zaczęto obchodzić 8 maja, w rocznicę podpisania aktu kapitulacji III Rzeszy.
PiS w projekcie ustawy postulował zniesienie święta i utratę mocy dekretu z 1945 r., nie proponując nic w zamian. Przeciwko temu zaprotestował poseł Tadeusz Iwiński (SLD), tłumacząc posłom, że bylibyśmy wtedy jedynym bodaj państwem antyhitlerowskiej koalicji, w którym już nie świętuje się zakończenia wojny. Zaproponował, aby z nazwy święta usunąć słowa „i Wolności”, a obchody oficjalnie przenieść na 8 maja. Nowelizacja bierutowskiego dekretu nie odpowiadała PiS, a żaden klub poselski nie wniósł nowego projektu. Wkrótce prawie cały świat będzie 8 maja obchodzić 70 rocznicę zakończenia wojny w Europie, a sojusznicy Putina – 9 maja w Moskwie. Polska z powodu historycznych sporów w kalendarzu państwowych świąt nadal ma Narodowe Święto Zwycięstwa i Wolności obchodzone 9 maja. Dekret będzie nie tyle, jak twierdzi PiS, „reliktem sowieckiego totalitaryzmu”, ile pomnikiem poselskiego zaniedbania i działania na polityczny gwizdek.