Czy rzeczywiście nie wjadą, zobaczymy, bo prawie na pewno podejmą jakieś próby. Nie po to rajd berliński organizowali, by skapitulować przed Polakami. Być może liczą też na interwencję dyplomatyczną Kremla u władz polskich.
Rajd jest elementem rosyjskiej propagandy. Aby był skuteczny, powinien albo dojść do skutku w planowanej przez kompanów „Chirurga” formie, albo wywołać międzynarodowy skandal. Np. pod hasłem gwałcenia przez Polskę praw człowieka. Sama decyzja naszego MSZ w tym sensie sprawy nie zamyka, zwłaszcza że forma jego komunikatu nie jest dostatecznie precyzyjna.
Pewne jest, że rajd był pomyślany jako akt polityczny, manifestacja rosyjskiego nacjonalizmu w przeddzień kremlowskich obchodów 70-lecia pokonania przez Aliantów i Sowiety III Rzeszy. Polska odmowa prawa wjazdu „Wilków” jest też aktem politycznym, przybranym w formułę prawno-administracyjną.
Można i co do tego mieć wątpliwości, bo Kreml z pewnością spróbuje to rozegrać przeciwko Warszawie, szukając poparcia w „międzynarodówce” motocyklistów. W Polsce może liczyć na Rajd Katyński dowodzony przez pana Węgrzyna, udzielającego się politycznie na skrajnej prawicy, która – nie tylko w Polsce – popiera Putina.
Wydaje mi się, że najlepszym rozwiązaniem sprawy „Wilków” byłaby wspólna decyzja – pozytywna lub negatywna – wszystkich krajów, przez które entuzjaści putinizmu zamierzają przejechać do Berlina. Rozumiem, że takie wysiłki nasze MSZ podjęło, ale wspólnego stanowiska nie udało się wypracować.
Dobrze natomiast, że Polska nadal wyraża zgodę na inne rosyjskie rocznicowe przedsięwzięcia, niemające charakteru antagonizującego, lecz autentycznie obywatelski. Ani państwo polskie, ani polskie społeczeństwo nie karmi się, wbrew propagandzie rosyjskiej, rusofobią. Złymi emocjami karmią się dziś polityka i propaganda putinowska. Polska nie ma problemu z Rosją, tylko z Putinem w jego obecnym wcieleniu.