Kraj

Nowelizacja

Polski Związek Łowiecki prowadzi właśnie wielokierunkowe badania, m.in. jakie szkody wyrządzają koty bezkarnie łażące po łąkach.

Młode małżeństwo z dzieckiem wyrwało się na trzy dni z betonu, spalin i miejskiego szczękościsku. U znajomych w niewielkiej wiosce przylepionej do sosen rozbili namiot na gospodarskiej łączce, która właśnie suszyła się po niepoważnym deszczu. Rodzina dwa plus jeden plus jeden, czyli oni, jedno dziecko (4-letnia córeczka) i jeden pies (5-letnia sunia Marchew). Jeszcze śpią, choć już późne rano. Marchew tylko buszuje w pokrzywach. Nagle – huk, strzał. Potem jeszcze dwa. Wysuwają przerażone głowy z namiotu. Widzą czołgającą się z pokrzyw sukę, a dalej na łące dwóch myśliwych z bronią przy twarzach. Jeszcze jeden strzał. Marchew już się nie czołga.

Coś tak tragicznego ma prawo już niedługo się wydarzyć. Tak. Takie może być u nas prawo. Polski Związek Łowiecki prowadzi właśnie wielokierunkowe badania, m.in. jakie szkody wyrządzają koty bezkarnie łażące po łąkach. Mam chyba prawo przypuszczać, że psy będą następnym podmiotem badań zatroskanych stanem łąki naukowców z karabinami. Czy to możliwe, że będą strzelać na gospodarskim pastwisku, tuż za domem? Bardzo możliwe. Opracowuje się nowelizację prawa łowieckiego. Jedną z nowości ma być prawo do polowań na terenie stanowiącym cudzą własność. Ma się też zamiar wprowadzić dopuszczanie dzieci do udziału w polowaniach. Proponuję, by na sweterku było wyhaftowane: „Tatuś zabija – dziecko bije brawo”. Skąd te pomysły nowelizacyjne? Z życia w świetnym samopoczuciu. Zabijanie jest bardzo odprężające. Po ciężkiej pracy dla ojczyzny, szczególnie gdy to poseł czy ktoś z ministerstwa potrzebuje trochę relaksu. A gospodarczo też jest to ważne, by zabić półtora miliona zwierząt rocznie, bo wtedy te niezabite mają szansę jakoś przeżyć.

Wiem, że piszę idiotyzmy, ale Polski Związek Łowiecki wciska nam tę ciemnotę jako najjaśniejszą prawdę.

Polityka 18.2015 (3007) z dnia 27.04.2015; Felietony; s. 127
Reklama