Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Głos ma głos

Beata Szydło Beata Szydło Jan Bielecki / East News

Drżący, wysoki głos Ewy Kopacz czytającej przemówienie z kartki czy piskliwe tony, w które zdarza się wpadać Beacie Szydło, stają się przedmiotem ironicznych komentarzy ze strony internautów. Czy to, jak się mówi, może być ważniejsze od tego, co się mówi i zadecydować o ostatecznym wyniku wyborów?

Badania amerykańskiego psychologa Alberta Mehrabiana wskazują, że gdy mówimy o uczuciach, przekonaniach czy postawach, to treść komunikatu jest istotna zaledwie w 7 proc. Dużo istotniejsze jest to, co słyszymy, (38 proc.) oraz to, co widzimy – czyli komunikacja niewerbalna – 55 proc. Mimo że te wyniki bywają podważane, w jednej kwestii wątpliwości nie ma. Głos ma potężne możliwości oddziaływania i jest bardzo istotnym elementem wizerunku osób publicznych.

Trzeba przyznać, że kobiety są w tej materii pokrzywdzone przez matkę naturę i uwarunkowania kulturowe, ponieważ mają zazwyczaj głosy wyższe, a w przestrzeni publicznej lepiej akceptowalne są raczej te niższe – tłumaczy Mirosław Oczkoś ze Szkoły Głównej Handlowej, który od ponad 20 lat zajmuje się wizerunkiem osób publicznych i doradza w przygotowywaniu wystąpień publicznych. Mężczyźni mają mocniejsze głosy z uwagi na dłuższe wiązadła głosowe, a poza tym gromadzą powietrze w dwóch zbiornikach – brzuchu i klatce piersiowej, podczas gdy kobiety tylko w tym drugim. Tu jednak komplikacje się nie kończą. Bo o ile kobiety generalnie preferują u mężczyzn niższe głosy, o tyle mężczyźni w kontaktach prywatnych wolą kobiece głosy nieco wyższe, jednak już w wystąpieniach publicznych – głosy średnie z tendencją do niższego.

Polityka 30.2015 (3019) z dnia 21.07.2015; Ludzie i wydarzenia. Kraj; s. 8
Reklama