Hejtem na hejt
Radio Maryja znieważa prezydenta Komorowskiego, Kościół nie reaguje
Jak zwykle w Radiu Maryja do rozmowy ze słuchaczami, tym razem na temat prezydenta Komorowskiego, włączył się o. Rydzyk. Porównał otoczenie Komorowskiego do otoczenia Hitlera. Obaj mieli zdeprawowanych doradców z tytułami profesorskimi. I tak to leciało w środku nocy z poniedziałku na wtorek na całą Polskę.
I co? I nic. Bo to radio tak ma, a wybory za pasem. Nie ma mowy, by zareagowały instytucje państwowe do tego powołane, np. Krajowa Rada Radia i Telewizji, prokuratura, która z urzędu ma ścigać mowę nienawiści albo organizacje społeczne, np. stowarzyszenia dziennikarskie czy Rada Etyki Mediów.
Są obywatele, w tym katolicy, którym ta bierność nie mieści się w głowie. Mają rację, ale czy sami gotowi byliby swoje oburzenie zamanifestować pod siedzibą Radia Maryja? Nie, bo to by w ich odczuciu wyglądało, jakby posługiwali się tymi samymi metodami. Nie godzi się na hejt odpowiadać hejtem.
To prawda prawdziwsza niż ta toruńska prawda nienawiści w katolickim przebraniu. Ta część społeczeństwa, która jest zbulwersowana politycznym przekazem kościelnym, nie pójdzie z pochodniami i krzyżami wykrzykiwać, kto w Kościele czy na prawicy jest ruskim agentem. Albo który z liderów jest gorszy od Jaruzelskiego i Hitlera.
Z tego stanu rzeczy korzystają siły, które nie mają problemu z radykalizacją i agresją. Widzieliśmy to podczas spotkań wyborczych prezydenta Komorowskiego, teraz to samo spotyka premier Kopacz. To zakrawa na lincze symboliczne w stylu radiomaryjnej mowy nienawiści.
Normalnym zachowaniem ludzi w Kościele i w demokratycznych partiach politycznych byłoby stanięcie murem za lżoną szefową rządu. Ale nie u nas. U nas szef kampanii wyborczej PiS rozkłada ręce: nie wiemy, kto atakuje panią premier.