To był tydzień, który przyniósł sporo materiału do spekulacji na temat efektów przetasowań na scenie politycznej. Z placu Zbawiciela zwinęła się tęcza, jeden z najbardziej znienawidzonych przez prawicę dziennikarzy – Jarosław Kuźniar – odszedł z TVN24, a Tomasz Karolak poinformował o kłopotach finansowych swojego teatru: „IMKA odwołuje plany repertuarowe na sezon 2015/2016. Powodem jest wycofanie się sponsorów”. Nie brakuje opinii, że opuszczenie Karolaka przez biznes to próba odcięcia się od aktora, który jeździł tuskobusem, wspierał w ostatniej kampanii prezydenckiej Bronisława Komorowskiego, a w programie „Tomasz Lis na żywo” czytał nieszczęsne fałszywe tweety Kingi Dudy.
Złośliwi komentowali, że sponsorzy poszli w ślady samego Karolaka. Aktor w udzielonym w lipcu propisowskiemu tygodnikowi „wSieci” wywiadzie zarzucał PiS cenzorskie zapędy i ignorancję w dziedzinie kultury, jednocześnie jednak dość niezręcznie tłumaczył się z poparcia dla Komorowskiego. Miał to być rewanż za to, że pięć lat wcześniej prezydent, przychodząc do IMKI na przedstawienie „Dzienników” Gombrowicza, przyczynił się do promocji początkującej sceny, co miało z kolei przyciągnąć sponsorów. Do tego Karolak beształ PO m.in. za brak referendum w sprawie sześciolatków w szkołach czy za aferę taśmową. Czy łączy odejście sponsorów ze swoim politycznym zaangażowaniem? – Nie sądzę, cała sprawa rozgrywała się na początku roku, a moje zaangażowanie w kampanię prezydencką to późniejszy okres.
Krótki research ujawnia, że IMKĘ na skraju bankructwa postawiło nie tyle odejście sponsorów – Karolaka wciąż wspierają dwie firmy z branży nieruchomości i jedna z branży odszkodowań – co jednego, za to strategicznego.