Historia jest obecna w polskiej polityce nieustannie, ostatnio choćby w związku z uchodźcami, kiedy ktoś z prawicy przypomniał polskie zasługi w powstrzymywaniu muzułmanów pod Wiedniem przez wojska Sobieskiego. A także dzieje naszej emigracji w różnych epokach. Każda z wielu rocznic, jak choćby Marca 1968 r., pierwsze dni maja, 4 czerwca, 1 i 31 sierpnia, 1 i 17 września, 11 listopada, 13 grudnia i wiele innych to okazje do rozważań czysto współczesnych z silnymi politycznymi i ideologicznymi wątkami. To polskie zanurzenie w historii czyni z niej ważny w życiu publicznym front.
Jeśli Prawo i Sprawiedliwość będzie rządzić, na publicznych obchodach i wyższych uczelniach, w szkołach i publicznych mediach zapanuje jedynie słuszna historia kraju, zwłaszcza najnowsza. A nawet jeśli nie będzie, to do prowadzenia własnej polityki historycznej będzie dążył prezydent Andrzej Duda. W swojej kampanii wyborczej oraz orędziu zarysował jej program i nakazy. Ma powstać przy prezydencie komórka prawna „mająca wytaczać procesy na całym świecie autorom kłamliwych określeń” (m.in. „polskie obozy koncentracyjne”). Dalej, zwiększenie liczby godzin w programach szkolnych poświęconych historii PRL, w szczególności latom 80. Duda zapowiedział, że będzie się upominał zwłaszcza o wiedzę na temat „żołnierzy wyklętych”, jak też zamierza zabiegać o wybudowanie mauzoleum ich pamięci (wg programu PiS w Ostrołęce). Także inne muzea będą cieszyć się wsparciem prezydenta: Muzeum Historii Polski, Muzeum Kresów Wschodnich oraz Muzeum Ziem Zachodnich.
Niszczenie pamięci
Poza PRL prezydenta szczególnie interesuje II wojna światowa, chce aktywnej polityki historycznej na tym polu („o tym, kto był sprawcą, kto wojnę rozpoczął i kto w tym czasie dopuścił się aktów ludobójstwa”), dlatego też dopomina się o dotowanie sztuki filmowej pokazującej prawdę o tej wojnie, cieszy się, że niebawem pojawi się fabularyzowany film o Witoldzie Pileckim.