Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Uchodźcy, instrukcja obsługi

Jak zapowiadają MSW i Urząd ds. Cudzoziemców, uchodźcy będą przyjeżdżać do Polski w grupach nie większych niż 150 osób, mniej więcej co cztery miesiące. Jak zapowiadają MSW i Urząd ds. Cudzoziemców, uchodźcy będą przyjeżdżać do Polski w grupach nie większych niż 150 osób, mniej więcej co cztery miesiące. Petros Giannakouris/AP / East News
Siedem tysięcy uchodźców w 38-milionowym kraju to wciąż niedużo. Dużo natomiast wokół nich bezproduktywnych politycznych przepychanek, podporządkowanych kampanii wyborczej. A pytanie jest proste: jak tych ludzi przyjąć?
Uchodźcy z Syrii w pobliżu dworca kolejowego w Belgradzie.Sławomir Olzacki/Forum Uchodźcy z Syrii w pobliżu dworca kolejowego w Belgradzie.

To już postanowione – do Polski w ciągu najbliższych dwóch lat trafi ok. 7 tys. uchodźców, czyli o 5 tys. więcej, niż początkowo deklarowaliśmy. To wynik ostatniego, zeszłotygodniowego głosowania w Radzie Unii Europejskiej, w którym Polska przyłączyła się do większości krajów i poparła nowy sposób podziału uchodźców (na razie tylko 66 tys. spośród 120 tys., którzy dotarli do Włoch i Grecji; reszta, czyli 54 tys., będzie rozdzielana dopiero za rok).

Rząd obwieścił sukces, podkreślając, że zgoda Polski to wcale nie wynik rezygnacji z uprzedniego stanowiska, ale efekt skutecznych negocjacji, dzięki którym zostały uwzględnione wszystkie polskie warunki. Chodzi m.in. o uszczelnienie zewnętrznych granic UE, oddzielenie uchodźców od emigrantów ekonomicznych, zanim jeszcze trafią do Polski, udział polskich służb w ich weryfikacji oraz możliwość zwolnienia Polski z przyjmowania uchodźców w razie wzmożonego napływu uciekinierów z Ukrainy.

Ze strony opozycji, przede wszystkim PiS, momentalnie padły oskarżenia o zdradę, tym razem nie tylko interesu narodowego, lecz także innych krajów Grupy Wyszehradzkiej, które były przeciwne unijnemu rozdzielnikowi. Z kolei prezydent Andrzej Duda poprosił o wyjaśnienia szefową MSW, obecną przy negocjacjach, w ostentacyjny sposób pomijając premier Ewę Kopacz, z którą nie chciał rozmawiać, chociaż to ona tak naprawdę stała za rezultatem negocjacji.

Od tygodnia trwają więc przepychanki i wzajemne oskarżenia – uległość i zdrada przeciwko eurosceptycyzmowi i ksenofobii – i trwać pewnie będą aż do październikowych wyborów, bo uchodźcy w Polsce to teraz główne kampanijne paliwo.

Polityka 40.2015 (3029) z dnia 29.09.2015; Społeczeństwo; s. 10
Reklama