Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Na strzelnicy

Zamknąłem telewizor i otworzyłem szafę. Poczułem się jak w niebie dla niewierzących.

W szafie wszystko jest przyjazne i mile pachnące. Nawet bałagan jest jakiś porządny. Tamten, co go przed chwilą zamknąłem, już mnie niczym nie zachęci. Nawet gdyby ogłosił, że Jarosław Kaczyński ożenił się z Ewą Kopacz i w noc poślubną zapisali się do SLD, a nad ranem wicepremier Piechociński ich oboje adoptował. Zresztą taka informacja nie zburzyłaby porządku mojego świata. Antoni Macierewicz wymyśla nie takie rzeczy. Reszta, mimo ambitnych prób, na razie jest bez szans, by mu dorównać. Chociaż za Jarosława Gowina trzymam kciuki. Lubię takich facetów, którzy nie boją się kury w rosole, koperkiem się brzydzą i spokojnie śpią przy zgaszonym świetle. Skąd wiem to ostatnie? Otóż Gowin zapewnia, że jest człowiekiem, który nie zna uczucia strachu. W wojsku wprawdzie nie był, ale był raz na strzelnicy i nawet zajął „któreś tam miejsce”. Przy tym, dodaje, jest polskim patriotą, rozumie polską rację stanu i umie egzekwować swoje decyzje. Człowiek bez wyobraźni, który niczego się nie boi, jest rzeczywiście wymarzonym kandydatem na ministra obrony narodowej.

Co ja się zresztą czepiam. Dzięki swoim kwalifikacjom ze strzelnicy Gowin może objąć właściwie każde ministerstwo. PiS ma przecież Ludwika Dorna, przejściowo oddelegowanego do Platformy. Na wojsku zna się on jak mało kto, swego czasu straszył lekarzy, że jeśli zastrajkują, weźmie ich wszystkich w kamasze. Dziś Dorn udziela wywiadu w Biurze Zarządu Okręgowego PiS, bo tam urzęduje. Dziennikarza „Wyborczej” wita w nim niejaki Maciej Wąsik, wiceszef CBA za czasów premiera Kaczyńskiego, skazany na trzy lata więzienia za udział w aferze gruntowej. Ech, znów się czepiam. Było – przeszło. Lepiej posłuchajmy Dorna, który informuje nas, że tu jest Polska, więc religii dzieci będą się uczyć w szkołach za państwowe pieniądze.

Polityka 42.2015 (3031) z dnia 13.10.2015; Felietony; s. 105
Reklama