Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Koniec misji Ewy Kopacz. To dobra decyzja

Ewa Kopacz jest w polityce od lat, a od roku w jej pierwszej linii. Ewa Kopacz jest w polityce od lat, a od roku w jej pierwszej linii. Tomasz Adamowicz / Forum
Była premier postanowiła nie walczyć o przywództwo w PO. Po tym, jak przegrała pojedynek o przewodnictwo nad klubem, doszła do wniosku, że chyba nie ma szans także w konkurencji z Grzegorzem Schetyną.

Zapewne do tej decyzji przyczyniły się dość powszechne krytyczne opinie na temat wystąpienia na pierwszym posiedzeniu nowo powołanego Sejmu ustępującej pani premier, które rzeczywiście było nieudane, do tego nerwowe i dość nieporadne formalnie.

Ewa Kopacz jest w polityce od lat, a od roku w jej pierwszej linii, i to w okresie najgorętszym, więc różnorodnych doświadczeń i przeżyć jej nie brakowało. Zapewne dlatego też umiała podjąć decyzję trafną, gdy przyszło mierzyć się z kolejną porażką. Bo coraz więcej znaków ją zapowiadało. Myślę, że trzeba uszanować tę odwagę i tę dzielność pani Kopacz.

Jest wreszcie też sposobność, by uczciwie ocenić roczne przewodniczenie Platformie przez Ewę Kopacz, niejako w zastępstwie Donalda Tuska i z jego wskazania. Łatwo wyliczyć wszystkie błędy i winy pani premier, wszystkie nieporadności (zwłaszcza na początku premierowania), grymasić w sprawie stylu kampanijnego i stylu uprawiania polityki personalnej. Ja osobiście nie mogę na przykład wybaczyć doprowadzenia przez Kopacz niejakiego Grzegorza Napieralskiego do mandatu senatorskiego, dla tandetnego efektu. A takich zagrywek było więcej.

Niemniej myślę, że misję Ewy Kopacz trzeba uszanować, oddać sprawiedliwość, zwłaszcza że Platforma Obywatelska walkę widowiskowo przegrała, najpierw o prezydenturę, a potem o parlament. Niby to lider jest w największym stopniu za wynik walki odpowiedzialny, to prawda. Ale zadajmy sobie pytanie, czy istniała szansa, by tej walki można było nie przegrać.

Oczywiście, można rysować scenariusze odwrócenia historii – niby jak mało zabrakło Komorowskiemu, jak mało zabrakło, żeby PiS nie mógł rządzić samodzielnie… Ale można snuć i takie: co by było, gdyby to ktoś inny ciągnął przez miniony rok Platformę?

Reklama