Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Hokus-pokus

Wielu rodaków wita dziś kwiatami na ulicach zwycięską armię Prawa i Sprawiedliwości. Nic dziwnego – sami ją zaprosili.

Siły wyzwoleńcze wyzwalają nasz kraj szerokim frontem, zajmując bez większego wysiłku spróchniałe gniazda oporu III RP, pozbawione amunicji, broni i żołnierzy. Służby specjalne, media publiczne, trybunały, prezydium Sejmu, komisje sejmowe – wszystko to pada łupem armii wyzwoleńczej bez większego oporu. Zaledwie kilka godzin po przyjęciu kapitulacji w Zgromadzeniu Narodowym, jeszcze słychać było „Tak mi dopomóż Bóg”, a zwycięska ofensywa postępowała w głąb kraju. Z ustępującego prezydenta zrobiono pospolitego złodziejaszka. Odprawioną premier potraktowano jak pokojówkę, z którą pan domu nie raczy zamienić dwóch słów podziękowania.

To, że skład nowego rządu ogłoszono, zanim ustąpił stary, zanim prezydent powierzył misję jego utworzenia pani Szydło, świadczy, że elegancja i dobre maniery się nie liczą. Przebierali nogami i nie mogli się doczekać. Jeszcze zanim pierwszy obywatel dowiedział się o składzie nowego rządu – wiedział już o tym każdy taksówkarz. Odgrywany z namaszczeniem ceremoniał był tylko formalnością.

Pycha ich rozsadza jak siarka smoka wawelskiego. Poprzedników mają za nic. Wicepremier prof. Gliński, który wreszcie dosłużył się państwowej posady, powiedział z właściwą mu elegancją, że w ciągu minionych ośmiu lat Trybunał Konstytucyjny „nie sprawiał wrażenia niezawisłego” albo „niezależnego” (coraz gorzej słyszę i nie żałuję). Obrazić, dokopać, uszczypnąć – jak trudno się od tego powstrzymać. Często nagabywany przez reporterki TVN Antoni Macierewicz nie przepuścił okazji, żeby dopiec tej stacji. Nowy szef dyplomacji był łaskaw powiedzieć, że wśród ambasadorów „nie ma świętych krów”, a każda godzina dłuższego przebywania usuniętych szefów służb na ich stanowiskach stwarzała zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski.

Polityka 48.2015 (3037) z dnia 24.11.2015; Felietony; s. 102
Reklama