Kraj

Urzędnicy państwa prawa kontra zamach PiS na Trybunał Konstytucyjny

Kancelaria Prezesa RM
Być może wyczyn Beaty Kempy przybliżył punkt krytyczny i do frontu oporu przeciwko bezczelności ekipy PiS oraz ostentacyjnego łamania przez nią prawa przystępują nie tylko coraz szersze kręgi zwykłych obywateli, ale też funkcjonariusze państwa.

Gdyby ta historia nie była de facto próbą zamachu stanu, można by ją skwitować żartem w rodzaju: dwie panie Beaty (niejaka Kempa i niejaka Szydło) wymyśliły sobie, że Ziemia jest jednak płaska i to wokół niej jednak kręci się Słońce, po czym postanowiły poinformować o swoich wnioskach Pana Boga, wysyłając mu list w tej sprawie kurierem na rowerze.

Rzecz w tym jednak, że to już kolejna taka zagrywka ze strony partii mającej aktualnie większość parlamentarną. Teraz pani Kempa odmawia wydrukowania niepasującego PiS werdyktu Trybunału Konstytucyjnego jako rzekomo nieważnego. Lecz przecież wcześniej wyrok TK uznał za niebyły sam prezydent Andrzej Duda. W obu przypadkach naruszona została konstytucja – można więc już śmiało mówić o pełzającym zamachu stanu i wprowadzaniu rządów bezprawia.

Równocześnie trwa już nie – jak dotychczas – podgryzanie zarówno instytucjonalnych (Trybunał Konstytucyjny, Krajowa Rada Sądownictwa itd.), jak i ludzkich (sędziowie, profesura) autorytetów, lecz otwarty na nie atak. Mówiąc wprost: kimże są panie Kempa i Szydło (oraz pan Duda), by pouczać zasiadających w Trybunale sędziów (którzy zresztą nie przez przypadek cieszą się dziś rzadko spotykanym w tym środowisku niemal jednomyślnym już uznaniem i poparciem)?

Przebieg „zamachu listowego” jest jednak także potwierdzeniem nowego procesu. Otóż nie jest już może przypadkiem, że tak szybko zareagowała nań prokuratura, rozpoczynając postępowanie sprawdzające (przy okazji to kolejny, czysto praktyczny już argument przeciwko pomysłom podporządkowania prokuratury politycznemu ministrowi sprawiedliwości: czyż byłoby do wyobrażenia, że prokuratura kierowana przez Zbigniewa Ziobrę odważyła się na taki ruch?).

Warto zestawić to bowiem także z postawą dowódców lotnictwa wojskowego, którzy odmówili spełnienia żądania ministra obrony Antoniego Macierewicza, by wbrew procedurom udostępnić mu samolot transportowy. Czy też z decyzją kierownictwa ABW, by kontynuować operację tyczącą ewentualnych nieprawidłowości w Spółdzielczym Instytucie Naukowym, kierowanym przez senatora Grzegorza Biereckiego – człowieka bliskiego przecież samemu Jarosławowi Kaczyńskiemu (choćby jako twórca systemu kas SKOK, zasilającego finansowo rozmaite przybudówki PiS).

Wszystkie te działania świadczyć bowiem mogą o pojawianiu się zjawiska „urzędniczego nieposłuszeństwa” wobec aktualnej władzy łamiącej zarówno przepisy prawa, jak i po prostu standardy pracy instytucji państwa.

Byłaby to nowa jakość w tej rozgrywce – dowodząca, że jednak standardy państwa prawa w ciągu minionego ćwierćwiecza mocno się w Polsce zakorzeniły i nie da się ich obalić nawet najbardziej brutalnymi chwytami.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną