O Himalajach niewielu słyszało, a to drugie szaleństwo było szeroko komentowane, nie dało się go ostatnio nie zauważyć. Najpierw zażądał wstrzymania premiery spektaklu we wrocławskim teatrze, bo „za pieniądze publiczne pornografii w polskich teatrach nie będzie!”. Potem wystawił ocenę publicznej telewizji, uznając ją za propagandową i grożąc dziennikarce, że to się skończy. I wreszcie zapowiedział powstanie wielkiej produkcji filmowej, na miarę tych hollywoodzkich, rozsławiających polską historię. Ostatnio nieco zamilkł.
W rządowym tramwaju, jak nazywane są ławy w sejmowej sali obrad przeznaczone dla premiera i ministrów, Beata Szydło siedząca na czele czuje na ramieniu oddech sąsiada prof. Piotra Glińskiego. Obserwując ich, widać wyraźnie, że wielkiej chemii między panią premier a pierwszym wicepremierem nie ma. Polityczny awans miał wynagrodzić Glińskiemu to, że dwa razy był premierem technicznym. Misja była z góry skazana na porażkę i wymagała złożenia na ołtarzu osobistej powagi profesora.
Kod inteligencki
Prezesowi PiS przedstawił się późno, w połowie 2011 r. Gliński był prelegentem konferencji Polska Wielki Projekt. Po wystąpieniu profesora, krytykującego prawicę za to, że zamyka się na obywatelskie ruchy, Kaczyński podszedł do niego z ciekawością. Dyskutowali chwilę, ale znajomość nie zaowocowała regularnymi kontaktami. To prezes porzucił tę relację. Rok wcześniej, jak wspomina prof. Antoni Sułek, na zjeździe socjologów w Krakowie prof. Gliński, otwierając obrady, wygłosił kilka gorzkich słów pod adresem będącej wówczas u władzy Platformy Obywatelskiej.