Na nic protesty i krytyka gremiów eksperckich, w tym Rady ds. Cyfryzacji przy ministrze cyfryzacji. Sejm przyjął nowelizację ustawy o Policji, czyli tzw. ustawę inwigilacyjną. Nowela była konieczna, bo Trybunał Konstytucyjny zakwestionował część przepisów w ustawie przyjętej jeszcze w okresie rządów Platformy Obywatelskiej. M.in. nie zapewniała wystarczającej ochrony obywateli przed zagrożeniem niekontrolowanej inwigilacji ze strony organów ścigania. Prawo i Sprawiedliwość „naprawiając” błędy poprzedników, zaproponowało akt prawny wymontowujący praktycznie ostatnie bezpieczniki – służby policyjne otrzymują nieskrępowaną możliwość monitorowania komunikacji elektronicznej w internecie. Podważono sens takich pojęć, jak tajemnica zawodowa, jaka chroni np. korespondencję między adwokatem a klientem. Bo jak wykazują eksperci, mimo rzekomego ustępstwa ze strony autorów ustawy, czyli wprowadzenia przepisu nakazującego uzyskanie zgody sądowej na wgląd w treść korespondencji, inne przepisy noweli otwierają wiele furtek umożliwiających obejście tego wymogu.
Ze wścibstwem służb można sobie poradzić, stosując oprogramowanie szyfrujące i alternatywne systemy przesyłu informacji, jak słynny system TOR, z którego korzystają wszyscy ci, którzy chcą ukryć się przed czujnym okiem władzy – i prześladowani, i przestępcy. W internecie już pojawiły się poradniki, w istocie jednak podglądanie treści jest najmniej ważne. Ciekawszą wiedzę dostarcza analiza informacji o tym, z kim ktoś wymieniał maile, jakie serwisy oglądał, kiedy, z jakiego urządzenia, gdzie doszło do „zdarzenia komunikacyjnego”. Odpowiednie oprogramowanie umożliwia analizę dużych zbiorów danych i na ich podstawie tworzenie korelacji umożliwiających tworzenie złożonych profili konkretnych osób i grup.