Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Gdy Naród znaczy Partia

I znowu Polską rządzi Partia i jej Wódz.

Wprawdzie ta Partia nie ma za sobą ruskich czołgów, lecz wolne wybory, a szorstką przyjaźń z bratnimi narodami ZSRR zastąpiła jej szorstka przyjaźń z Ojcem Dyrektorem, jednak co do generalnych zasad partyjnego rządzenia państwem podobieństw z PRL jest więcej niż różnic. Mimo że to jeszcze może nie ta skala i nie ten etap, to warto sobie przemyśleć, co to takiego jest taka „partia” i co z tego dla nas wynika.

W polityce sprawdzają się metafory zoologiczne. Powiedzmy więc, że Partia to potwór z małą główką i wielkim brzuchem. Mała główka Wodza musi panować nad wszystkimi członkami, a przede wszystkim karmić wciąż nienasycony członkowski kałdun. Zupełnie jak u brontozaura! W czas suszy biedny zwierz walczy o przetrwanie. Gdy nastaje pora wilgotna, musi żreć i żreć na potęgę. Nie inaczej Partia – gdy rządzi, wszyscy zgłaszają się po nagrodę! Wszystko trzeba obskubać, wychłeptać i wylizać do czysta.

Inna zwierzęca metafora: stado. Stado idzie za przywódcą w nadziei, że bezpiecznie doprowadzi je do pastwisk i wodopojów. Jednakże w stadzie czają się wrogowie i rywale. Przywódca musi ich w porę wykryć i unieszkodliwić, a najsilniejszego wyznaczyć na następcę, zyskując na tym trochę czasu. Jednym trzeba pokazać kły lub rogi, innych napuścić wzajem na siebie, a jeszcze innych polizać. Żeby Partia dobrze działała, Wódz musi wiedzieć, kogo wyrzucić, kogo postraszyć, kogo przekupić, a kogo poklepać po ramieniu. A przede wszystkim musi mieć wszędzie swoich ludzi. Najlepiej takich „najswojszych”, wiernych do końca. No, prawie do końca, bo Wódz niebiorący pod uwagę, że nóż w plecy wbiją mu najbliżsi, już prawie ten nóż między łopatkami nosi.

Polityka 4.2016 (3043) z dnia 19.01.2016; Felietony; s. 104
Reklama