Zdechła ośmiornica
Ziobro już raz rządził prokuraturą. Dwa samobójstwa, kilka przetrąconych karier...
[Artykuł ukazał się w POLITYCE 27 lutego 2010 roku]
Luty 2010 r. – sąd prawomocnym wyrokiem uniewinnił doc. Tomasza Hirnlego, ordynatora oddziału kardiochirurgicznego Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Wcześniej uniewinniono Grażynę Z., sędzię Sądu Okręgowego w Suwałkach. Sędziów z Sądu Okręgowego w Ostrołęce Barbarę S. i Ryszarda W. z zarzutów oczyścił sędziowski Sąd Dyscyplinarny. Docent miał brać od pacjentów łapówki, a cała trójka przedstawicieli Temidy ferować wyroki za pieniądze.
Afery, kiedy je ujawniono, błyszczały jak złoto. Wstrzeliły się w dobry czas – rządzący PiS łaknął sukcesów w walce ze skorumpowanym układem. Atak przypuszczono na dwa środowiska: mafię w togach i mafię w kitlach. Obie przenikały się wzajemnie, w gruncie rzeczy tworząc spójny obraz degrengolady moralnej III RP.
Suwalski ślad
Piekło sędzi Grażyny Z. z Suwałk trwało od 23 lutego 2006 r. aż do kwietnia 2009 r. Pierwsza data dotyczy sceny jak z filmu. Sąd Najwyższy, ogłoszenie decyzji o pozbawieniu sędzi immunitetu. Grażyna Z. wychodzi z sali, a na korytarzu już czekają policjanci. Zostaje zatrzymana, przewieziona do białostockiej prokuratury, tam słyszy zarzuty i trafia na kilka miesięcy do aresztu. Na żądanie prokuratora przenoszą ją do innej celi, tam siedzi z zabójczyniami i kobietami z gangsterskich grup zorganizowanych. Chyba właśnie wtedy pojęła, na czym polega prokuratorska taktyka zmiękczania podejrzanych.
Kiedy Grażyna Z. była zmiękczana w celi, gazety donosiły o „suwalskiej ośmiornicy”. Dziennikarze pisali pod dyktando prokuratury: „Towarzyski układ sędziów, adwokatów i przemytników”, „największa afera sądowa w RP”.