Rafał Woś, Wojciech Szacki: – Podoba się panu w IV RP?
Rafał Matyja: – To nie jest IV Rzeczpospolita.
No to powiedzmy IV RP bis…
Możemy się bawić w numerki. Tylko po co. Zmiana władzy to nie to samo co trwała zmiana ustroju. Nawet zamach majowy i konstytucja kwietniowa nie sprawiły, że mówiono o III Rzeczpospolitej.
To my moglibyśmy zadać panu to pytanie. W końcu to pan wymyślił koncepcję IV RP. Więc ma pan to, czego pan chciał.
Ja o IV Rzeczpospolitej pisałem pod koniec lat 90., czyli już dobrych 17–18 lat temu. Przypomnę, że wtedy nie było jeszcze nawet Prawa i Sprawiedliwości. Choć oczywiście liczyłem na to, że koncepcja IV RP może zainteresować ludzi, którzy stworzyli potem to ugrupowanie.
Sam pan też próbował wtedy coś na prawicy organizować.
Zależało mi na tym, aby projekt IV RP stał się rdzeniem programu konserwatywnego – to zresztą była ambicja bardziej polityczna niż intelektualna. Dziś konserwatyzm stał się przede wszystkim stroną wojny kulturowej, a myślenie o państwie zredukował do prostego „my–oni”. Mój punkt widzenia nie mieści się już w tych ramach.
A nie uważa pan, że PiS dziś rządzi i realizuje właśnie rewolucyjną koncepcję przebudowy państwa. Może nie nazywa tego już IV RP, tylko „dobrą zmianą”. Ale logika pozostaje ta sama.
Nie zgadzam się. Patrząc na poczynania PiS od przejęcia władzy, widzę przede wszystkim logikę partyjną, przejmowanie kontroli nad państwem, powtórzenie polityki łupów, którą praktykowały SLD, PO, PSL, AWS. Wszyscy…
Co konkretnie ma pan na myśli?
Sprawa nie ogranicza się do stołków, podobne są też mechanizmy rządzenia.