Sam szef MSZ Waszczykowski, skąpy raczej w pochwałach, z entuzjazmem przyznał po debacie unijnej w Strasburgu, że narodziła się nowa liderka Europy, rasowy przywódca – Beata Szydło. Tymczasem po finałowym meczu mistrzostw Europy w piłce ręcznej w Krakowie wśród kibiców objawili się malkontenci. Potężne gwizdy i buczenie przywitały wchodzącą na parkiet panią premier, która wręczała medale zwycięskiej drużynie niemieckiej. Na szczęście nasze prawicowe portale – niezależne, bo prorządowe – szybko całą sprawę wyjaśniły: „Propaganda rozsiewana za granicą przez liberalnych polityków (również tych z Polski) zbiera swoje żniwo. Niesamowita bezczelność Niemców! Kibice zza Odry wygwizdali Beatę Szydło”.
Waszczykowski znów ma rację. Trzeba się przyjaźnić z Wielką Brytanią, bo w krakowskiej hali Areny ani jeden Anglik nie zagwizdał przeciwko naszej pani premier. Z obywateli Grupy Wyszehradzkiej też nikt nie buczał, tylko ci Niemcy, którzy jak zwykle nic nie rozumieją. Gwizdać można oczywiście, ale wtedy, kiedy trzeba – prawdziwi polscy patrioci robią to na przykład na Powązkach w rocznicę powstania warszawskiego. Poseł Sasin powtarza, że takie zachowania rozumie, bo są spontaniczne – ludzie po prostu „emocjonalnie przeżywają to, co dzieje się w Polsce”.
Na szczęście najgorsze już za nami – mówi liderka Szydło w wywiadzie dla tygodnika niedawnych niepokornych dziennikarzy. „Bez względu na to, jak opozycja będzie nam przeszkadzać, nieważne czy w kraju, czy za granicą, nie złamią nas. Imperium zła nas nie pokona” – dodaje. Swoją drogą, ciekawe, które imperium ma Szydło na myśli. Gdy Ronald Reagan w 1983 r. po raz pierwszy użył tego określenia w polityce, imperium zła oznaczało Związek Radziecki.