PiS postawił na relacje z Amerykanami, choć przyjaźń z ekipą Donalda Trumpa jest ryzykowna i dużo kosztuje. W Europie Polska straciła na znaczeniu, przede wszystkim z powodu naruszeń standardów praworządności.
MSZ, tak jak cała polityka zagraniczna, nie mieści się w kręgu zainteresowań obecnie rządzących. Złośliwie tylko przypomina czasy dawnej świetności.
Naciskać, nie odpuszczać – taka wskazówka płynie z historii pozwu stowarzyszenia Watchdog Polska przeciwko MSZ (ale i innych prób sięgania po środki sądowe w sporach z obecną władzą).
Politycy PiS ostro zareagowali na słowa niemieckiej minister Ursuli von der Leyen. Najśmieszniejsze jest to, że kiedy posłuchać całości wywiadu, okazuje się, że minister broniła Polski.
Słowa Magierowskiego dawały nadzieję, że PiS zaprzestanie propagandowej narracji o reparacjach. Czyżby nadzieja była płonna?
Według ministra Waszczykowskiego na podpis prezydenta czeka już prawie 10 osób.
Najbardziej chodzi nie tyle o działanie, ile o prestiż i obecność w gronie mocarstw.
Cały czas twierdzę, że rząd obecnej RP odniósł wielki sukces w stosunku 1:27, którego dodatkowym aspektem jest fakt, że polski kandydat zajął zaszczytne drugie miejsce, natomiast kandydat niemiecki był przedostatni.
Zapowiedziana weryfikacja kadr dyplomacji pokazuje bolszewickie myślenie PiS o państwie. I gwarantuje, że „zwycięstw” takich jak 1:27 w polityce międzynarodowej będzie więcej.
Waszczykowski chlapnięcie o „fałszerstwie” podpierał lekturą prawicowej prasy polskiej i jakimiś niezidentyfikowanymi ekspertyzami.