Ambasadorowie czekają wiele miesięcy na wyjazd na placówki. Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski twierdzi, że dzisiaj kolejka oczekujących na prezydencki podpis sięga już prawie dziesięciu osób. I dodaje, że osoby te są ekspertami z najwyższej półki, dobrze wykształconymi, z odpowiednim doświadczeniem, w dodatku przeszły już pozytywnie weryfikacje komisji sejmowej i senackiej. Tymczasem w kancelarii prezydenta jest korek.
Dwie polityki zagraniczne: prezydenta i MSZ
Minister jest więc mocno zaniepokojony i oczekuje od głowy państwa wyjaśnień. A cała historia pokazuje, że na linii Pałac Prezydenta–Ministerstwo Spraw Zagranicznych ewidentnie iskrzy. I wygląda na to, że kancelaria nie ufa ministerstwu i polityce, jaką MSZ chce prowadzić. Z działań wynika, że kancelaria jest zainteresowana ocieplaniem wizerunku Polski i pokazaniem bardziej wyważonej polityki niż ta proponowana przez ministerstwo.
Stąd przejmowanie inicjatywy i prowadzenie równolegle własnej polityki zagranicznej. Co widać wyraźnie choćby w sprawie zaproszenia do Polski prezydenta Donalda Trumpa. Wizyta amerykańskiego prezydenta została niemal w całości wymyślona, przeprowadzona i teraz jest realizowana przez Kancelarię Prezydenta.
Zator z podpisaniem ambasadorskich nominacji nie jest więc wcale żadnym przypadkiem. Chociaż teoria, którą lansują media, że prezydent wstrzymywał część nominacji, w tym m.in. ambasadorów w Kanadzie, Tajlandii i Korei Południowej, ponieważ chciał wymóc na ministrze Waszczykowskim szybszą nominację na ambasadorów w strategicznych dla Polski placówkach m.in. przy NATO w Brukseli i we Francji, jest naciągana.
Kandydat na ambasadora przy NATO już jest, przeszedł pozytywnie przesłuchanie w komisjach i czeka na akceptację prezydenta, a kandydat na placówkę do Paryża czeka na opinię Komisji Spraw Zagranicznych. Obie kandydatury też czekają na podpis prezydenta.
Skąd się bierze kolejka oczekujących na podpisanie nominacji na ambasadora?
To, co dzieje się na linii Kancelaria Prezydenta–MSZ, to raczej próba sił. Tradycyjnie zarówno Kancelaria Premiera, jak i Kancelaria Prezydenta uczestniczą we wstępnych konsultacjach, zanim jakaś kandydatura zostanie przez MSZ wysunięta. A teraz wygląda na to, że ten dobry obyczaj przestał być stosowany. Gdyby był i gdyby taka nominacja była uzgodniona na etapie wstępnym, dzisiaj w ogóle nie byłoby rozmowy i żaden z kandydatów na ambasadorów nie czekałby tygodniami na podpis prezydenta, i co za tym idzie – na wyjazd na placówkę.
Tam, gdzie jest zgoda w sprawie kandydatur, zdarzało się i tak, że od zgłoszenia nominacji cała procedura akceptacji i zbieranie podpisów potrafiła zakończyć się w ciągu tygodnia. Nie było nerwów i czekania. Dzisiaj Kancelaria Prezydenta prawdopodobnie jest zaskakiwana. Nie podoba jej się, że pozostaje bez wpływu, i opóźnianiem próbuje sobie ten wpływ wywalczyć.
Minister Waszczykowski publicznie, w wywiadzie w radiu RMF FM, wzywa prezydenta Dudę do wyjaśnienia sprawy. Szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski w odpowiedzi zapewnia, że pan prezydent i pan minister już wyjaśnili sobie wszystkie wątpliwości, nie ma żadnego celowego przestoju ani przedłużania i wszystko idzie zgodnie z harmonogramem. Skoro więc jest tak dobrze, to czemu jest tak źle?